6 wrz 2017

Vogel CD Smiley

Dziewczyna podała mi zupę, której co prawda nie miałem zbytniej chęci spożywać, jednakże znając swój żołądek podczas choroby, mógłbym być bardzo głodny, a w ogóle bym tego nie odczuwał. Wziąłem jedną łyżkę do buzi i pomimo tego, że prawie nic nie czułem, mogę stwierdzić, że było dobre. Spojrzałem na dziewczynę, która zaczęła ode mnie odchodzić. Podeszła do szafki, na której leżało kilka drobnostek. Chwyciła za coś małego, podobnego do pudełeczka z jakimś dziwnym otworem. Przekręciłem głowę, nie wiedząc co powiedzieć, dlatego wciąż wpatrywałem się w Smiley, tyle tylko, że z wyraźnym pytaniem wyrysowanym na twarzy. Dziewczyna spojrzała na mnie kątem oka, po czym delikatnie się odwróciła i odeszła w stronę kuchni. Wychyliłem się odrobinkę, by zobaczyć, co ona robi. Wtedy usłyszałem syknięcie oraz nabieranie powietrza do płuc, jakby się wynurzało z wody po długim przebywaniu pod nią. Zmartwiłem się tymi odgłosami, przez co chciałem wstać, lecz kiedy tylko zauważyłem, że odwraca się w moją stronę, szybko chwyciłem za łyżkę i włożyłem ją do buzi. Naprawdę dobre. Skupiając teraz o wiele większą uwagę na zupie, którą zaczynałem powoli zajadać, usłyszałem jej delikatny, ciepły głos.
- Wszystko w porządku?
Otrząsnąłem się z transu i spojrzałem na nią ze zdziwieniem, po czym kiwnąłem głową parokrotnie, lecz po chwili się zatrzymałem, widząc, że nie ma już przy sobie tego dziwnego urządzenia. Zmarszczyłem brwi i ponownie spojrzałem na jej twarz, próbując z niej cokolwiek wyczytać. W końcu otworzyłem usta i jeszcze delikatnie zachrypniętym głosem, zapytałem, co takiego robiła i gdzie podziała tę małe urządzenie. Niebieskooka jakby na to pytanie zdrętwiała. Od razu zauważyłem, że napięła swoje mięśnie, co jeszcze bardziej pobudziło u mnie niepokój i zaciekawienie.
- A więc? - Zapytałem spokojnie, unosząc jedną brew do góry.
Co prawda nie chciałem na nią naciskać, bo w końcu to jej życie, jednakże po tym, jak mnie tak ugościła, chciałem również wiedzieć co nieco o jej stanie. Minęło kilka minut, kiedy w końcu chciała coś powiedzieć, lecz przeszkodziło jej w tym jej ziewanie. Szybko zakryła usta ręką, odwracając głowę w drugą stronę, a gdy skończyła, rzuciła szybkie 'przepraszam' i z powrotem spojrzała na mnie z widniejącym na jej twarzy, leciutkim uśmiechem. Westchnąłem cicho i nabrałem kolejną porcję zupy, aby móc ją zjeść. Gdy już to zrobiłem, odstawiłem tamten temat na bok i zacząłem nowy.
- Powiedz... - Zacząłem, przymykając przy tym swoje oczy - Ile czasu już u ciebie leżę?
Dobrze wiedziałem, że będąc tak zmasakrowany chorobą, potrafiłem odlecieć w najmniej oczekiwanych momentach i to na dość długo. Dziewczyna zamyśliła się, lecz kiedy coś jej przyszło do głowy, uniosła palec wskazujący do góry.
- Jesteś tutaj prawie trzeci dzień. Od momentu, kiedy się spotkaliśmy, spałeś aż do teraz - Ponownie się uśmiechnęła, przez co zrobiło mi się głupio. Aż tyle czasu jej zabrałem?
- Teraz to ja przepraszam - Rzekłem, wbijając swój wzrok w pościel.
- Niby za co? - Zapytała, siadając na brzegu łóżka.
- Za to, że tyle u ciebie siedzę i to bez powodu - Zaśmiałem się, drapiąc przy tym swój policzek - Pewnie miałaś w tym czasie coś do roboty, a jednak musiała się mną zajmować, jak jakimś dzieckiem... - Spojrzałem w bok. Tak, chciałem od niej uciec, a przynajmniej od poczucia bycia niemile widzianym.
- A skądże! - Położyła swoją dłoń na mojej, przez co zmusiła mnie, abym się na nią spojrzał - To nie był problem, tyle tylko, że jestem trochę zmęczona. Poza tym i tak nie miałabym nic lepszego do roboty, tak więc w sumie zapełniłeś mi tę pustkę.
Słysząc te słowa, byłem naprawdę uradowany. Odwzajemniłem jej uśmiech i zjadłem do końca zupę. Niby mówiła, że nie muszę jeść całej, ale patrząc na nią i na jej wysiłek, chciałem się w jakiś sposób zrekompensować. Podałem jej pustą miskę i poprosiłem o szklankę wody, lecz gdy ona to usłyszała, zaproponowała herbatę z miodem i cytryną. Gdy zniknęła, ułożyłem się wygodnie. Po kilku sekundach poczułem jednak, że coś po mnie chodzi. Spojrzałem w tamtą stronę. Był to Yuki, a zaraz za nim wdrapywała się Bisca. Od razu pogłaskałem te dwa młodziaki.

<Smiley?> Dobrze już się nie ruszam, niech ci będzie ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz