13 wrz 2018

Smiley CD Vogel

Wstałam wcześnie rano, gdyż Pik chciał ze mną porozmawiać. Byłam dzisiaj pozytywnie nastawiona, gdyż dzisiejszego wieczoru przyśnił mi się jeden z dni w którym to z Vogel'em byłam na małej wycieczce. Tęskniłem za nim zwłaszcza, że chyba był on dla mnie kimś więcej niż tylko bardzo, bardzo, bardzo bliskim przyjacielem. Z uśmiechem na twarzy poszłam w stronę namiotu Pik'a. Zatrzymałem się na chwilę tuż obok Dague, który poprosił mnie o pomoc. Osoba przechodzące obok mnie, była mi dziwnie znajoma. Przetarłam oczy. Zapewne mi się wydawało lub po prostu pomyliłam ta osobę z kimś. Pomogłem Dague, po czym skierowałam się do Pik'a. Osoba stojącą tuż obok niego była mi znajoma. Sama nie wiedziałam do kogo za bardzo, ale z pewnością do kogoś. Chłopak przypominał mi Vogel'a. Wiedziałam, że to nie możliwe jest, aby on wrócił nie mówiąc mi przed tym niczego. Chłód przeszedł, gdy chłopak opuścił namiot.
- Kto to jest? - zapytałam się na sam koniec naszej rozmowy.
- To był Vogel - nie mogłam uwierzyć w to co powiedział Pik. Domagałam się wyjaśnień, które wyprosiłam od niego. Nie potrafiłam uwierzyć w słowa wypowiadane przez stojącego przede mną Pik'a.  
Aby upewnić się, że to prawda, zaczęłam go (nie kłamiąc śledzić). Gdy wyszedł poza tereny cyrku, obawiałam się, iż już nigdy go nie zobaczę. Chodziłam za nim, bacznie go obserwując. Widząc, że wrócił do cyrku i skierował się do swojej przyczepy, ulżyło mi. 
Wzięłam się za swój trening. Ucieszona na myśl o tym, że Vogel wrócił, nie miałam zamiaru więcej czasu czekać. Poszłam od razu, aby zrobić sobie mały trening, zwłaszcza, że dzisiaj nic jeszcze nie zrobiłam, a jutro miałam występować. 
Do namiotu nagle ktoś przyszedł. Widząc znajomą twarz w oczach stanęły mi łzy, które zaczęły powoli spływać po policzkach. Chłopak nie wiedział mi o co chodzi. Rozumiałam to. Otarłam swoje łzy.
- Możesz już przestać tak mi się przyglądać? Trochę to dziwne i niemiłe, tym bardziej że jeszcze się nie znamy - całkiem się różnił od Vogel'a którego ja znałam, ale nie przeszkadzało mi to. Liczyło się dla mnie to, że wrócił.
- Wybacz, to moja wina - otarłam mokre policzki od łez, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. - Jestem Smiley, a ty? - wyciągnęłam rękę w jego stronę.

<Vogel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz