20 wrz 2018

Rose CD Vogel

Spacerowałam po terenie cyrku, zastanawiając się co teraz mogę zrobić. Dużo osób szeptało do siebie, jakby miało się coś wydarzyć. Zastanawiałam się czy przypadkiem o czymś nie zapomniałam, lecz nic takiego nie przychodziło mi do głowy. Obserwowałam jeszcze przez chwilę, jak przeróżni ludzie szli w różne strony. To do stołówki czy bądź swoich namiotów. Wyszłam z cyrku, udając się do lasu. Przez swoją przeszłość, kiedy nie mam pomysłu co mogę zrobić, albo muszę po prostu zostać sama. Muszę się tam udać. Czuję z nim pewną więź i jestem z tego dumna. Spacerowałam już dobre kilkanaście minut, swoją standardową trasą. Przechodziłam między drzewami, nasłuchując się śpiewów ptaków i odbijających się od siebie liści. Od pewnego czasu, jednak coś mi nie dawało spokoju. bałam się, że o czymś bardzo ważnym zapomniałam. Walnęłam się dłonią w czoło. Spojrzałam się na zegarek na nadgarstku. Za trzy minuty zaczyna się spotkanie! Biegłam ile miałam sił w nogach. Z każdą sekundą coraz trudniej mogłam złapać oddech. Starałam się wybierać, jak najwięcej skrótów. Momentami odgarniałam patyki i przeskakiwałam przez przewalony pień jakiegoś drzewa. Zwolniłam dopiero, kiedy się znalazłam kilka metrów przed namiotem, w którym odbywała się narada. Bardzo ciężko oddychając weszłam, próbując sobie uświadomić, ile mogłam pominąć. Ulżyło mi, kiedy się, że nic mnie nie ominęło. Szukałam wzrokiem jakiegoś wolnego miejsca. Zauważyłam, jak jakiś mężczyzna spuszcza ze mnie wzrok. Akurat obok niego dostrzegłam miejsce.
Kiedy tam dodarłam, w zupełności skupiłam się na sprawach poruszanym podczas tego spotkania. Po jakimś czasie poczułam na sobie wzrok tego mężczyzny. Starałam się udawać, że tego nie widzę, chociaż potem zastanawiałam się, czemu przyciągam jego uwagę. Coś z moim ubiorem jest nie tak? A może mam coś na twarzy?
Po spotkaniu pewien obserwator nastoletnich dziewczyn, ruszył bardzo szybko do wyjścia. Poszłam w jego ślady, próbując go niezauważalnie dogonić. Musiałam do niego krzyknąć, bo jednak po tym maratonie w lesie, nie miałam już sił.
Ty... Dlaczego się tak na mnie patrzyłeś?- spytałam krzyżując ramiona pod klatką piersiową. Irytuje mnie takie zachowanie, że ktoś się patrzy i nic nie mówi. Nie przepadałam za tym i wolę to od razu załatwić.
- Po prostu zdziwiłem się, że ktoś mógł się w ogóle spóźnić na tak ważne spotkanie, które było zaplanowane od dłuższego czasu - powiedział, patrząc się na mnie tym swoim, lekko dziwnym wzrokiem.
Już miałam mu powiedzieć jakąś ripostę, ale przez Pika nie było mi to dane. Wymienił z... Vogelem, kilka zdań, dzięki temu wiedziałam, że poza Pikiem z nikim nie ma bliższych kontaktów. Reprezentant naszego cyrku przez dłuższą chwilę, stał w milczeniu, uśmiechając się przy tym od ucha do ucha. Nie miałam ochoty na pogaduszki, więc korzystając ze swoich nadprzyrodzonych umiejętności, w ułamku sekundy znalazłam się w swojej prywatnej przestrzeni. Zabrałam z szafki nocnej książkę. Położyłam się na łóżku, wracając do przerwanej poprzedniego wieczoru, lektury. Z każdą przewróconą kartką, coraz bardziej wczuwałam się w historię głównego bohatera, poznając jego sekrety. Momentami przewracałam się z boku na bok, gdy robiło mi się niewygodnie. Po przeczytanych kilku rozdziałach, zrobiłam się głodna. W sumie i tak była pora obiadowa, więc udałam się do bufetu. Nałożyłam na talerz kurczaka z ryżem, zajęłam dwuosobowy stolik, gdzieś na uboczu. Z czasem, pojawiało się więcej osób i powoli brakowało miejsc. W tłumie zobaczyłam Vogela, szukając wzrokiem wolnego krzesła.

<Vogel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz