12 maj 2020

Lennie CD Shu⭐zo

Siedziałem w wagonie i czekałem na jego powrót. W tym czasie wyobraziłem sobie nasze wesele; może rzeczywiście nie potrzebowaliśmy niczego dużego, ale chciałem, by był to wspaniały dzień i najpiękniejszy w życiu Shuzo. Wszyscy z cyrku byliby zaproszeni, zamówilibyśmy ogromny tort… nie mogłem się tego wszystkiego doczekać, chociaż jeszcze nawet nie byliśmy w domu. Pomarzyć jednak można. 
Zacząłem się martwić, kiedy nie przychodził. Rozumiem, że od ciąży oddaje się dużo moczu i wymiocin, ale według mnie minęło już za dużo czasu, dlatego wstałem i wyszedłem z kabiny. Nie mam pojęcia jakim cudem tylu się namnożyło  ludzi. Wszyscy stali z bagażami na korytarzu i ciężko było przejść, dopiero po jakimś czasie zrozumiałem, że oni po prostu przygotowali się do wysiadki. Ruszyłem w kierunku ubikacji, była jednak pusta. Stwierdziłem, że chłopak musiał pójść do tej po drugiej stronie, dlatego ponownie się przeciskając przez ten rząd ludzi, którzy zaczynali na mnie narzekać, przedostałem się do drugiej ubikacji. Ta jednak też była pusta… na pewno się minęliśmy, innego wytłumaczenia nie było. Po raz trzeci się przeciskałem, a jakaś kobieta uderzyła mnie nawet torebką, abym się zdecydował, gdzie idę. W moją stronę poleciało kilka bluzg, ale nie zwracałem na to uwagi. Nagle ludzie zaczęli się przewracać i nim się zorientowałem, psy przebiegły mi po nogach. Nie zdążyłem zauważyć co to były za zwierzaki, naliczyłem ich jednak trzy. Zignorowałem je i kontynuowałem swoją drogę do przedziału. Kiedy stanąłem przed zamkniętymi drzwiami, za którymi nie widziałem Shuzo, dostałem olśnienia, które kopnęło mnie w tył głowy. Zacząłem biec w stronę tych psów, mając nadzieję, że zdążę. Nie zwracajać większej uwagi na ludzi, niektórych nawet wywróciłem. Pociąg zaczął hamować i kiedy stanął na stacji, na dobiegłem do końca wagonu. Zobaczyłem dwa ciemne i jednego jasnego psa. Jeden czarny pochylał się nad jasnym i… machał tyłkiem, kopulując. Między jego nogami zobaczyłem ogonek z jasnymi pasemkami, więc szybko podszedłem i odepchnąłem czarnego psa. Jego kolega na mnie zawarczał i chciał ugryźć, więc jego także odetchnąłem. W międzyczasie podniosłem leżącego psiaka, którym był mój narzeczony i go przytuliłem. Trząsł się. Ludzie zaczęli wychodzić z pociągu, dlatego musiałem wejść do toalety, aby mnie nie zmiażdżyli tymi swoimi walizkami. Usiadłem na klozecie i posadziłem sobie psiaka na kolanach.
- Czemu się nie zamieniłeś z powrotem w człowieka? - zapytałem spokojnym głosem, głaszcząc go. Popatrzył na mnie smutnymi oczkami i tylko leżał. Po dłuższym czasie poczułem, że pociąg znowu rusza, a psina się uspokoiła. Nagle zwierzę zamieniło się w człowieka i siedząc mi na kolanach, mocno mnie przytulił.
- Co za wredne psy! - jęknął. - W takim stresie nie potrafię się przemieniać, a zmieniłem się w psa, bo nie mogłem przejść przez tych ludzi – wyjaśnił szybko. Zamknąłem go w uścisku i poklepałem po plecach.
- No dobrze, chodźmy do wagonu – po chwili mnie puścił i oboje wyszliśmy z ubikacji, za drzwiami stała starsza kobieta, która zmierzyła nas spojrzeniem pełnym obrzydzenia i zrezygnowana z korzystania z ubikacji. Shuzo trzymał moją rękę, jakby się bał, że te psy zaraz na niego skoczą, ale ich tu nawet nie było. Wróciliśmy do swojego przedziału, w którym na nasze szczęście jeszcze nikogo nie było. Usiedliśmy obok siebie, on przy oknie. Przytulił się do mnie, a ja objąłem.
- Myślały, że jestem suczką! - pisnął cichutko. Mimowolnie się uśmiechnąłem, w pewien sposób było to zabawne.
- A mówiłem, że jesteś najśliczniejszy na świecie? - podniósł głowę i spojrzał na mnie, marszcząc brwi.
- Bawi się to? - zapytał ostro, na co pokręciłem głową.
- Nie obrażaj się – chciałem go znowu przytulić, ale on wstał i usiadł po drugiej stronie.
- Wypchaj się – mruknął i skulił się na siedzeniu.
- Nie mam czym – usiadłem bliżej okna i wpatrzyłem się w niego. - Nie złość się, to nie zdrowe dla dziecka – spojrzał na mnie oburzonym wzrokiem, ale nic nie odpowiedział. Zamiast tego wpatrzył się w okno. - Jeszcze kilka godzin i będziemy w samolocie. Cieszysz się z powrotu do domu? - zmieniłem temat. - Ciekawe, czy dużo się zmieniło, masz jakieś teorię? 

<Shu? Poprawię się jeszcze>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz