2 cze 2018

Akuma CD Mefoda

Obserwowałem ruchy konia i Mefody. Widać było, że znają się od niedawna, gdyż Wołga w ogóle nie zwracała uwagi na swojego właściciela. Albo też było to oznaką zwykłej ignorancji ze strony wierzchowca. W każdym razie, źle się na to patrzyło, gdy Mefoda żądał jednego, a koń wykonywał drugie. Jakby specjalnie chciał mu dogryźć. W sumie to się nie dziwię, bardzo fajnie się go wkurza. Jednak wątpię, żeby klacz czerpała z tego satysfakcję. A jeśli tak, to szczere kondolencje dla Mefody. Będzie miał przerąbane, w sumie to już ma.
- I ona tak cały czas w kółko? - dopytałem, bo naprawdę nie potrafiłem zrozumieć tego całego lonżowania. Zwierzę biega sobie w kole, jakież to wspaniałe, doprawdy. Mimo słów kolegi nie potrafiłem tego pojąć. Aż śmiesznie w mojej głowie brzmiała wizja, że lonżuję Shiro. Pobiega sobie tylko, ale co więcej? Nogi wyćwiczy? Gdybym miał konia, ruszyłbym swoje ciężkie dupsko i jeździłbym na nim, a nie kazał sobie biegać, bo byłbym za leniwy na dosiadanie go. Przecież to jest niesprawiedliwe! Boże, koniarze to debile. Serio.
- Tak - odparł sfrustrowany. Chyba fakt, że ciągle nie pasowało mi męczenie zwierza, zaczął go denerwować, bo westchnął ciężko. Starałem się przybrać normalny wyraz twarzy, bo poczułem się najzwyklej w życiu źle, że męczymy to biedne zwierzę. Przecież ono zaraz padnie na ziemię, jest tak gorąco...
- Nie przegrzeje się? - spytałem, a on spiorunował mnie wzrokiem. Podniosłem ręce w geście  wycofania się. Nie mam ochoty się kłócić, chociaż to wszystko jest doprawdy śmieszne. Pewnie sam nie widzi sensu w tym co robi, ale wciąż to czyni, bo robią to też inni. Najżałośniejsze zachowanie, jakie można sobą zaprezentować.
- Włączę muzykę, dobra? - spytał, wyjmując telefon z kieszeni. Stłumiłem w sobie westchnięcie, ile bym dał, żeby mieć takie cacko w swojej. Eh... - Łap, wybierz coś. Ja lubię wszystko z playlisty - oznajmił, rzucając mi przedmiot wolną dłonią. Złapałem go w locie, po czym natychmiast zabrałem się za czytanie tytułów piosenek. Tak dawno nie słuchałem muzyki, to dawało mi tyle siły... Poczułem wewnętrzne rozdarcie, ból i tęsknotę za tym, co kocham, a co było tak daleko przez tak długi czas. Przez brak melodii wokół siebie potrafiłem się ciąć. Dalej potrafię. Już robię to dosłownie przez wszystko, ale nie myślcie sobie, że brak muzyki w moim życiu to sprawa błaha. Towarzyszyła mi ona we wszystkich trudnych chwilach, dodawała sił, ocierała łzy - gdy tego zabrakło, nie miałem czym zagłuszyć swoich myśli. Myślałem za dużo.
 Teraz także. Zmarszczyłem czoło, nie mogąc doczytać się sensu w żadnym z tytułów. Zacisnąłem szczęki, w utworach pojawiały się litery, które widziałem pierwszy raz na oczy. "E" z tajemniczą kreską na dole. Że co? "Kękę"? Co ku*wa?
- W jakim one są języku? - spytałem, patrząc się na urządzenie w moich rękach niczym na dzieło szatana. Parsknął śmiechem widząc moją minę. Nie rozumiałem co go tak śmieszy.
- W Polskim. Słucham tylko Polskich piosenek - wyjaśnił, a ja otwarłem szerzej usta. Polskich? To Polak? W dodatku tylko polskich? Jak można się tak bardzo ograniczać??? Gdybym ja słuchał muzyki tylko w języku japońskim...Boże, co by to byłą za kara.
Ale coś innego przyszło mi na myśl. Polak. W Polsce dużo piją. Być może on także. Poczułem nagłą potrzebę naje*ania się.
< Mefoda? Polaczki wieśniaczki hehe >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz