10 paź 2017

Vogel CD Smiley

Zabawa na karuzeli była przednia. Dawno się tak świetnie nie czułem, a widząc szczęście na twarzy Smiley, jeszcze bardziej wszystko mnie cieszyło. Właśnie takie chwile najbardziej kochałem. Dobra zabawa i świetne towarzystwo -to coś, co niektórym brakuje. Spojrzałem się na dziewczynę, która z chwili na chwilę zrobiła się dość nieśmiała. Nie rozumiałem tego zbytnio. Działo się to już przez jakiś czas, lecz nie chciałem jej o to pytać. Pokręciłem głową i ponownie powiedziałem z uśmiechem.
- To może jeszcze jedna atrakcja, może dwie i idziemy do cyrku? -Mimo że mówiłem to z uśmiechem, do głosu wkradł mi się smutek.
Naprawdę nie chciałem kończyć tego dnia, lecz na wszystko znajdzie się taka pora, jak koniec.
- Co? -zdziwiła się, odwracając głowę w moją stronę -dlaczego?!
Wskazałem palcem na niebo, delikatnie przekrzywiając głowę.
- Niedługo wieczór i chociaż jest to tak barwna dzielnica, nie wiem, jak tu jest późnymi godzinami -nie chciałem, aby na nas napali, a co gorsza, by nam coś zrobili.
Dziewczyna z widocznie zasmuconą miną przytaknęła, po czym zaczęła szukać jakichś atrakcji, które moglibyśmy zwiedzić. Tym razem padło na dom luster. Przeszliśmy do niskiego budynku, o pomarańczowej barwie. Przed nim stała kobieta w kolorowym stroju, która zachęcała do wejścia. Gdy podeszliśmy, szybko opowiedziała o regułach, po czym pozwoliła nam wejść. Mimo iż budynek na zewnątrz wyglądał na niewielki, tak naprawdę był ogromny. Był to labirynt z lustrami, czyli nie dość, że zabawa, to jeszcze coś do pomyślenia. Połączenie idealne. Zbliżyłem się do Smiley, nachylając się jej do ucha.
- To może mały wyścig? -patrzyłem na trzy ścieżki przed nami. Jak opowiedziała organizatorka, każde przejście ma swój koniec, więc nie było problemu z wybraniem -kto pierwszy wyjdzie, ten coś wygrywa?
Smiley spojrzała na mnie z pytaniem wymalowanym na twarzy. Zaśmiałem się krótko, zasłaniając przy tym dłonią usta.
- Niby co wygrywa? -zapytała z podejrzeniem, marszcząc przy tym swój malutki nosek.
- Wszystko, co chce osoba wygrana -wzruszyłem ramionami, a następnie podałem jej dłoń -To co? Zgadzasz się? -uśmiechnąłem się zadziornie.
Dziewczyna nie była zbyt przekonana, lecz po krótkiej chwili uścisnęła mi dłoń, po czym ruszyła w korytarz drugiego przejścia. Stałem jak wmurowany. Zanim się ruszyłem, minęło kilka sekund. Zdając sobie z tego sprawę, ruszyłem w kierunku trzeciego przejścia. Na początku poznawałem tajniki tego wszystkiego, lecz kiedy już zrozumiałem w pełni, jak to działa, zacząłem iść przed siebie. Przechodząc przez wąskie korytarze, spoglądałem na swoje odbicie w lustrze. Prawie każde z odbić było zniekształcone w jakiś sposób, gdzie szybko można było odróżnić, gdzie znajduje się prawidłowa droga, gdyż taka posiadała jedno lustro normalne. Parłem do przodu, myśląc o Smiley. Ciekawe jak ona sobie radzi? Wyciągnąłem misia ze swojej kieszeni. Przyjrzałem mu się dokładnie, przez co nie zauważyłem lustra. Obejrzałem się dookoła i szybko stwierdziłem, że się zgubiłem. Westchnąłem ciężko, lecz po chwili się uśmiechnąłem, a następnie schowałem misia z powrotem do kieszeni swojego płaszcza. Chciałem ją teraz widzieć. Jej wyraz twarzy, kiedy się zgubiła tak jak ja teraz. Pewnie wyglądałaby zabawnie. Pokręciłem głową, odganiając od siebie tę myśl, po czym odwróciłem się do tyłu. Przeszedłem kilka kroków, aż w końcu odnalazłem wskazówkę. Wiedząc już, gdzie jest prawidłowa droga, zacząłem biec truchtem. Mijałem kolejne lustra, coraz bardziej obawiając się o to, że Smiley już dawno wyszła i musiała na mnie czekać.

<Smiley?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz