12 paź 2017

Vogel CD Smiley

Wybraliśmy dom strachów. Przeszliśmy w jego stronę, a gdy tylko znaleźliśmy się przy nim, podszedłem do tajemniczego mężczyzny obsługującego cały ten obiekt. Poprosiłem o dwa bilety, a gdy już je dostałem, wróciłem do stojącej przed budynkiem, Smiley. Uśmiechnąłem się do niej miło, po czym weszliśmy do środka. Byłem pierwszy, lecz to wszystko przez to, że korytarz prowadzący do środka był dość wąski. Po jego przejściu zaczekałem na dziewczynę, która szła dość wolno. Po podejściu do mnie popatrzyłem na nią zmartwiony, lecz kiedy zobaczyła, że na nią spoglądam, od razu ruszyła przed siebie. Westchnąłem głęboko, wzruszając ramionami, a następnie ruszyłem za dziewczyną. Dość szybko wyrównałem z nią krok, nie zdejmując z niej wzroku. To był właśnie mój błąd, bo właśnie wtedy wyskoczyła na nas jakaś postać, przez co po moich plecach przeszły nieprzyjemne dreszcze, a włosy natychmiastowo stanęły dęba. Nabrałem powietrza nosem, po czym wypuściłem je nosem, aby się uspokoić. Wtedy usłyszałem jakiś stukot. Odwróciłem się w jego kierunku i ujrzałem Smiley dosłownie przyczepioną do ściany. Zdziwiłem się tym widokiem, lecz szybko się uśmiechnąłem. Podszedłem do niej, nachylając się delikatnie.
- Hej, wszystko w porządku? Już niczego nie ma -powiedziałem, spoglądając na jej twarz.
Otworzyła oczy, a gdy mnie ujrzała, od razu się rozluźniła, jakby nie chciała pokazać, że się wystraszyła. Przełknęła ślinę i uśmiechnęła się delikatnie.
- Wszystko dobrze, a ciebie? -złożyła ręce za plecami, przekręcając przy tym delikatnie swój tułów.
Pokręciłem głową, przewracając przy tym oczami.
- Boisz się prawda? -zaśmiałem się, dobrze wiedząc, że mam rację.
Dziewczyna wyraźnie się speszyła. Odwróciła głowę, łapiąc dłonią za jeden kosmyk swoich włosów. Zaśmiała się nerwowo. Złapałem ją za rękę, którą aktualnie kręciła kółka we włosach, przez co natychmiastowo się na mnie spojrzała. Patrzyła na mnie zaskoczona.
- Jeżeli się boisz, to dlaczego się zgodziłaś? -zmarszczyłem delikatnie brwi.
- Nie chciałam psuć zabawy -powiedziała cicho, spuszczając wzrok na mój tors.
Puściłem ją, odchodząc kilka kroków, po czym spojrzałem na nią przez ramię.
- No to zacznij się bawić, a nie bać! -uśmiechnąłem się, zapraszając ją dłonią do siebie.
Dziewczyna niemalże od razu podeszła do mnie, uśmiechając się miło. Ponownie zaczęliśmy iść przed siebie. Właśnie od tego momentu niemalże na każdym kroku coś nas zaskakiwało i straszyło. Parę razy nawet zrywaliśmy się z miejsca i biegliśmy przed siebie, nawet na nic nie zważając. Oczywiście, śmialiśmy się przy tym donośnie. Wciąż jednak widziałem, że Smiley jest niepewna i wciąż się boi. Cały czas ujmowała rękoma skrawki ubrań. Oczywiście, próbując przy tym nie dawać znać, że wciąż się boi. Pod sam koniec zauważyłem, że już zaczęła się do tego przyzwyczajać, tym samym pokazując swój szczery uśmiech. Patrząc tak na nią, o mało co sam nie zszedłem na zawał, gdyż jeden z manekinów dosłownie wyskoczył w moją stronę i spowodował, że się przewróciłem. Smiley podeszła do mnie, pomagając mi wstać.
- Dzięki -powiedziałem speszony.
- Myślałam, że się nie boisz -zaśmiała się, zakrywając piąstką swoje usta.
Prychnąłem cicho, lecz również się uśmiechnąłem, łapiąc się za tył głowy. W końcu wyszliśmy z tego przerażającego miejsca, relacjonując nawzajem swoje odczucia. Szliśmy przed siebie. Po drodze stanęliśmy przy budce z watą cukrową. Kupiłem jedną, dużą, którą zaczęliśmy jeść w drodze do cyrku. Po tym przeżyciu było mi nawet szkoda opuszczać to miejsce, jednakże za bardzo martwiłem się o nasze bezpieczeństwo. Wtedy z rozmyśleń wyrwał mnie głos dziewczyny. Spojrzałem się na nią z zaciekawieniem.
- Przepraszam, możesz powtórzyć? -zapytałem, ciągnąc kolejny skrawek waty.

<Smiley?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz