15 paź 2017

Rue CD Akuma

Nie dam rady. Nie pobiegnę dalej. Moje stopy płoną, w kolanach coś dziwnie się przesuwa, mięśnie się spięły, a płuca wysiadły.
- Nie dam rady - wypowiedziałam na jednym wdechu, biorąc do płuc najwięcej jak się dało. Kiedy stałam i obserwowałam, jak ziemia się sypie, a te dziwne potwory wpadając do lawy, miałam ochotę się położyć. Wysiadałam, nigdy w życiu nie biegłam tak długo, takim tempem i w takich emocjach. Akuma po chwili mnie wyprzedził, ale stanął.
- Rusz się! - zmusiłam się do biegu, jednak to nie było to samo, co wtedy. Ledwo doganiałam chłopaka. wiedziałam, ze jeśli potrwa to jeszcze dłużej, nie ważne jak bardzo będę chciała, nie pobiegnę już. Chłopak złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć od zapadającego się podłoża. Nagle się zatrzymał. Przed nami znajdowała się kolejna przepaść, ale tym razem tutaj leżał śnieg. Mnóstwo śniegu i białych choinek. Zamarłam. Zabić się spadając z wysoka, czy wpadając do lawy?
- Co robimy? - zapytałam, tym razem nie mając w głowie żadnego pomysłu. Wszędzie teraz widziałam czarne scenariusze bolącej, aczkolwiek szybkiej śmierci. Akuma milczał rozglądając się. Z tyłu ziemia ciągle się kruszyła i wpadała do rzeki lawy. Z przodu mieliśmy urwisko, mające dobre dwieście metrów, gdzie na samym dole znajdował się śnieg.
- Skaczemy - powiedział. Spojrzałam na niego, przypominał mi w tej chwili samobójcę.
- Zabijemy się - spojrzałam do tyłu. Zaraz przyjdzie nasza kolej.
- Tak czy siak to się stanie, jak skoczymy będzie szansa, że śniegu jest wystarczająco, aby wylądować jak na poduszce - wyjaśnił. Spojrzałam w dół. Biały puch leżał wszędzie, czy jest możliwość, żeby było go masa? Albo chociaż tyle, aby się nie zabić, tylko bardzo mocno obić? Trzęsienia stawały się coraz większe, aż poczuliśmy je pod stopami. W jednej chwili oboje skoczyliśmy.
Zamknęłam oczy, ale nie puszczałam chłopaka. Zacisnęłam palce mocno na jego dłoni i czułam tylko mocny powiew wiatru, który wręcz uderzał mnie w twarz i porywał włosy. Czułam, jak się obracam, czułam także dziwny ucisk w brzuchu, który nie był przyjemny. Czyli to czuje ptak, któremu nagle złamie się skrzydło? Nieprzyjemny powiew wiatru i przewracanie się w żołądku? Jeśli to przeżyje, nigdy nie chcę tego czuć. Nigdy w życiu. To było podobne do snu. Spadasz, boisz się, ale kiedy lądujesz na ziemi, okazuje się, że to był tylko sen, przez który po prostu spadłeś z łóżka, dlatego ból wydał się prawdziwy. Ale wiedziałam, ze to nie był sen, chociaż w tej chwili było to moje największe marzenie. Otworzyłam na chwilę oczy, przed tym, jak zetknęliśmy się ciałami z powierzchnią. Nie widziałam za dużo, wiatr wiejące w oczy sprawił, że załzawiły i jedyne co mogłam zobaczyć, to biel. Nie zdążyłam nawet skręcić głową w kierunku Akumy, aby sprawdzić, czy jeszcze tam był.
Wylądowaliśmy w śniegu jakiś metr pod nim. Było go na prawdę dużo, ale chociaż wylądowaliśmy na nim jak na poduszce, zbity śnieg na samym dnie zmienił całkowicie końcowe uczucie. Zamiast poczuć miękkość, jak na pierzynie, czułam lekko ból w plecach i głowie. Na chwile mnie zmroczyło, widziałam czarne plamki, ale w końcu poniosłam się. Jedynie moja głowa była ponad warstwą śniegu, reszta ciała znajdowała się pod. Rozejrzałam się. Nigdzie nie widziałam chłopaka, nie czułam także jego ręki, a wokół mnie znajdowała się jedynie biel, która aż raziła w oczy.
- Akuma! - zero odpowiedzi. Zaczęłam mieć przed oczami najczarniejsze scenariusze, kiedy zauważyłam stopy wychodzące ze śniegu. Dotknęłam ich. - O matko... nie mam czucia w nogach! Paraliż! - krzyknęłam przerażona, kiedy nagle obok mnie wyłoniła się znana mi postać, chociaż w tej chwili wyglądała jak Yeti. Strzepał z twarzy śnieg i spojrzał na moją przerażoną minę. - Nie czuję nóg! - zaczęłam machać stopami nie czując dosłownie niczego.
- Bo to moje nogi - powiedział wstając i zabierając stopy. Patrzyłam na niego nierozumiejący niczego, aż w końcu się lekko uśmiechnęłam. Wygrzebałam się z warstwy śniegu, ale gdy tylko wstałam, natychmiast tego pożałowałam. Moje nogi płonęły i jestem pewna, że gdyby to było możliwe, śnieg pode mną by zaczął topnieć. Od razu usiadłam. - Jak się czujesz? - zapytał siadając obok. Spojrzałam na niego, miał zmęczoną twarz, a w oczach widziałam strach. Poczochrałam go po włosach pozbywając się śniegu z jego włosów.
- Moje nogi płoną, a ty zgubiłeś czapkę - zauważyłam wskazując na jego głowę.

<Akuma?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz