2 cze 2017

Vulnere CD Smiley

Obserwowała wyczyny koleżanki z dziwnym grymasem na twarzy. Jeśli sobie coś zrobi, to tylko i wyłącznie przez wcześniej zranione ramię. Raczej nie przez konia, bo skoro robi na nim takie wyczyny, to musi mu ufać i wiedzieć, czego się po nim spodziewać. Przygryzła wargę, miała na prawdę złe przeczucia. Zwykły, lekki ból w ręce może doprowadzić do prawdziwej katastrofy. Mimo tego byłą pod wrażeniem, z jaką łatwością udało jej się wspiąć na dłonie i mimo nierównego terenu utrzymać się w pionie. Zamarła, gdy ta wykonała szybkie salto w powietrzu i wylądowała na końskim grzbiecie. Odetchnęła jednak z ulga, gdy Smiley uśmiechnęła się szeroko na znak,. że wszystko poszło po jej myśli i nic sobie nie zrobiła. Jako lekarz cyrku powinna raczej dbać o swoich pacjentów, a nie niepotrzebnie narażać ich na niebezpieczeństwo. Zwłaszcza, gdy jeszcze tak niedawno dziewczyna dopiero co potłukła się.
- Wszystko bardzo ładnie, ale nie powinnaś jeszcze za bardzo ufać swojej ręce. Po prostu możesz stracić równowagę, gdybyś poczuła w niej ból... - wytłumaczyła z wolna, starając się jej niczym nie urazić. Od początku wydała się jej wrażliwą osobą, a więc parę nieostrożnie wypowiedzianych słów mogą być początkiem katastrofy.
- Dzięki, postaram się uważać. Ale wiem co robię, w końcu to mój zawód - zaśmiała się krótko na koniec, jakby moje ostrzeżenia nie mogły jej przed niczym powstrzymać. Pewnie już nie raz bywała w podobnych, albo i nawet gorszych sytuacjach. Przecież akrobacje musiały chociaż raz na jakiś czas kończyć się jakimś potłuczeniem, czy chociażby tępym bólem, którego tak trudno się pozbyć... Cóż, gdyby miała robić to, co kocha ( zakładając, że Smiley właśnie pasjonuje się przeróżnymi fikołkami, itp. ), robiłaby to nawet, gdyby miała ryzykować połamanie wszystkich kończyn.

< Smiley? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz