9 cze 2017

Rue CD Akuma

Do szpitala? Na to słowo przeszły mnie dreszcze. Od razu przypomniałam sobie nie tylko furię Akumy, atakującego lekarza, ale też Tony'ego, który mi się przyglądał (co wywoływało  mnie odruch wymiotny pustego brzucha) oraz ten okropny smród szpitala, tabletki i zastrzyki. Ale rzeczywiście, szpital był by najlepszym rozwiązaniem dla mnie. Noga nie wyglądała za dobrze, tak samo palce. Obie rany były otwarte, sączyła się z nich krew, chociaż coraz mniej. Wydawało mi się, że gdy tak dalej pójdzie, samochód zaleje się cały krwią i będziemy w niej normalnie pływać.
Oparłam głowę o siedzenie, a zdrową nogę podkuliłam do siebie. Zamknęłam na chwilę oczy zastanawiając się nad całą akcją jak i odpowiedzią. Jechać do szpitala? Jak wcześniej stwierdziłam, było by to najlepsze rozwiązanie, ale jestem też w stu procentach pewna, że nawet jeśli Tobias umrze, to będą nas ścigać, aby się zemścić. Skąd mogę wiedzieć, czy któryś z nich nie ma interesów związanych z jego? Wszystko może się ze sobą łączyć, nawet ta dziewczyna, z którą chwilę siedzieliśmy w zamknięty, a teraz nie wiadomo gdzie była. Uciekła? Udało jej się? Czy może ją złapali? Albo zabili od razu? A może wybili jej rodzinę i nie ma się gdzie teraz podziać?
- Pojedziemy do szpitala później, najpierw musimy jak najdalej uciec - powiedziałam z zamkniętymi oczami. Widziałam tylko ciemność, czułam ból i ciepła cieknącą krew po całej nodze oraz po dłoni. Westchnęłam i zmusiłam się do otwarcia oczu. Przekręciłam głowę w kierunku Akumy, skupiony był na drodze i nie odwracał od niej wzroku. Do tego pewnie trzymał kierownicę. Ulżyło mi, w tej chwili byłam pewna, że nam się uda. Bynajmniej taką miałam nadzieję. Delikatnie się uśmiechnęłam, widząc jego pewność byłam w stu procentach przekonana, że w nic nie walniemy, a nawet lepiej - zdążymy uciec. Ja nie potrafię prowadzić pojazdu, chociaż raz ktoś mnie uczył na ciągniku. Tyle, że już nic nie pamiętam, a za koło w samochodzie to nawet boje się usiąść. Pewnie ledwo bym odpaliła go, a gdybym to zrobiła, wyjebałabym się z nim w pierwszej lepszej okazji. A bramy za nic bym nie przebiła.
Spojrzałam prosto na drogę. Wokół tylko drzewa, byliśmy na jakimś pustkowiu. Spojrzałam nieco niżej za małe drzwiczki do schowku. Otworzyłam je w poszukiwaniu chusteczek, albo chociaż jakiegoś materiały. Czegokolwiek! Na początku widziałam tylko papiery, która później przejże. Może coś tu znajdę? Skoro są tu kuloodporne szyby, to znaczy, że nim musieli najczęściej jeździć, więc jest możliwość, że schowali tu ważne papiery; oby. Ale na pierwszym miejscu była moja rana. Grzebałam aż do samego dna, aż w końcu trafiłam na jedną paczkę chusteczek i biały bandaż. Wyjęłam wszystko i położyłam na kolanach. Najpierw zajęłam się nogą, tyle... że wolną miałam tylko jedną rękę. W drugiej ciężko mi było ruszać palcami. Zacisnęłam zęby i wyjęłam pierwszą chusteczkę. Najpierw wytarłam krew; chociaż połowa była już zaschnięta. Potem jedną położyłam na otwartej ranie, a następnie wzięłam bandaż. Kciukiem przyciskając do reszty dłoni trzymałam jeden kawałek, a drugą bandażowałam nogę, aby zatamować krwawienie. Już nie byłam pewna, co mnie bardziej bolało, łzy same wylatywały mi z oczu, ale mimo tego musiałam się zająć tymi ranami. Akumy o to bym w tej chwili nigdy nie poprosiła; musiał jechać, musieliśmy uciec, to teraz było na jego głowie. Po co mu kolejny problem, taki jak ja? Sama sobie poradzę.
Palce, jak ja to mam niby zrobić? Wytarłam krew, a potem tylko patrzyłam pustym wzrokiem na dłoń zastanawiając się, jak zatamować krwawienie. Tym bardziej, że bym tylko jeden bandaż, który poszedł na nogę. Poddałam się, trzymałam tylko palce na reszcie chusteczek. Jeśli przesiąkną, to mam jeszcze spodnie i inne ubranie. Po za tym za jakiś czas krew sama zastygnie, chyba.
Patrzyłam w okno, nie miałam sił na nic, na żadną rozmowę, nawet podnieść głowy czy czegokolwiek innego. Przez parę minut oglądałam drzewa, które po jakimś czasie zmieniły się w zwykłe pole i nic więcej. Potem pojawiły się krowy i konie, ale po tym już zamknęłam oczy. Byłam okropnie zmęczona.
- Obudź mnie za godzinę, to przejże te papiery w schowku - powiedziałam nieco cicho mając nadzieję, że Akuma zrozumiał. Musiałam je zobaczyć, może tam będzie znajdować się ważna informacja?
***
Poczułam lekkie szturchanie w bok. Na początku machnęłam ręka i ponownie zanurzyłam się w śnie, ale to coś nie chciało mi odpuścić. Zmarszczyłam brwi i chciałam jeszcze raz odgonić to, co mnie szturchało, ale kiedy zgięłam dłoń poczułam ból. Automatycznie otworzyłam oczy i jęknęłam. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że to wredne coś, to Akuma. Spojrzałam na niego zaspana próbując nie ruszać dłonią i przyzwyczaić się do bólu, który po jakimś czasie zniknął.
- Minęła godzina, nawet dwie - powiedział dalej jadąc, ale tym razem wolniej. Spojrzałam na drogę - pole. Kręcimy się w kółko, czy to wszystko tak się dłuży? Czy po prostu już wyjechaliśmy z miasta? A nie ważne... - Miałaś...
- Sprawdzić dokumenty - dokończyłam za niego ponownie opierając się o siedzenie. Westchnęłam i mlasnęłam językiem. Okropnie chciało mi się pić. Rozejrzałam się po samochodzie, ale niczego tu nie było. - Ciągle tak jedziesz? - pokiwał twierdząco głową. - Stań - rozkazałam. - Musisz odpocząć - on jednak pokręcił głową.
- Jeszcze nie - zacisnął palce na kierownicy. Zmarszczyłam brwi.
- Stań, bo mi się chce sikać. Chyba, że chcesz, abym tu się załatwiła - powiedziałam stanowczym głosem. Spojrzał na mnie z krzywą miną, aż poczułam, jak auto zwalnia. A jednak wymówka z sikaniem podziałała, to dobrze. Chciałam tylko, aby stanął i odpoczął. On by się przespał, a ja zaczerpnęła świeżego powietrza i przejrzała dokumenty. Chyba, że chłopak jest bardziej uparty, niż mi się wydaje. Ale i tak nie pojedziemy, póki nie odpocznie. Nie chce żadnej stłuczki, bo mu się nagle oczy zamknęły.

<Akuma? Nie kłóć się, bo zsikam się do samochodu!>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz