23 cze 2017

Vulnere CD Smiley

Delikatnie kreśliła palcami niewielkie koła na sierści czworonoga, poddając go pieszczotom wzmacniającym nie tylko więź, lecz także ulepszającym samopoczucie zwierzęcia, jak i jej. Kontakt z końmi od zawsze był dla niej czymś wyjątkowym. Tupot kopyt, ciche poparskiwanie, błoto tryskające na boki podczas szaleńczego galopu, radosny trucht wokół wybiegu, energiczne chrupanie soczystej, pomarańczowej marchewki... Wszystko wydawało się jej wyjątkowe, jeśli tylko miało związek z tymi oto istotami. To robiło się już chore, bynajmniej.
- Emmm... - zastanowiła się na moment, czując lekki dyskomfort z powodu wyznania Smiley. Być może potrzebuje ona rozmowy na temat sierocińca, skoro sama taki proponuje? Ale czy to na pewno mądre posunięcie? Speszona niezbyt wiedziała, o co zapytać. Faktycznie przeszłość dziewczyny to taki dobry temat konwy? Cóż, spróbować zawsze można. - Życie było tam ciężkie? W sensie w domu dziecka? - spytała w końcu, przerywając parunastu sekundową ciszę oplatającą swoimi ramionami obie dziewczyny, przynajmniej Vulnere takie właśnie odnosiła wrażenie.
< Smiley? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz