14 lip 2017

Vulnere CD Smiley

Spojrzała z powątpieniem, jak Smiley oddala się w stronę stajni, wcześniej wodze Szafira wciskając pod jego siodło. Wyglądał majestatycznie ze swoją bujną grzywą. Owłosienie ponad kopytami także dodawało mu potęgi, przynajmniej z wyglądu. Gdyby jednak spędziłoby się z nim czas, okazałby się łagodnym olbrzymem. Co prawda górował nad Hadesem tylko parę centymetrów, jeżdżąc na nim obok Smiley czuła się taka... mała. Swoją drogą, jak ona się czuje? Przecież niedawno miała kontuzję, jeśli możnaby to tak powiedzieć. W dodatku ten upadek, chociaż podniosła się szybko i Vulnere nie zdążyła do niej podbiec, tylko zatrzymała się z jedną nogą na ogrodzeniu, gdyż już wsiadła na grzbiet wierzchowca i pojechała dalej, wyglądało to naprawdę kiepsko. W dodatku ten wyraz bólu na jej twarzy... Coś musiało być nie tak. Być może po prostu nasiliła potłuczenie, ale wyraźnie było widać, jak stara się maskować ból. To prawda, że dobrze.jejtoszło, jednak luki w mimice twarzy były momentami widoczne.
- Na pewno nic ci nie jest? Bardzo mocno uderzyłaś ramienie o ziemię, w dodatku na to stłuczone - odezwała się, gdy Smiley wróciła z czteroma ćwiartkami jabłka oraz dwoma marchewkami, wszystko w jednej ręce. Tak, zdecydowanie coś było nie w porządku,
- Jak chcesz, to możesz obejrzeć... ale nie boli, już nie - powiedziała głosem adwokata. Ach, czy wszyscy muszą zgrywać takich wielkich i niezłomnych twardzieli? Cóż, być może nie lubi myśleć, że ktoś zna jej słabości. Ale przecież upadek z konia to nie słabość, sama spadła z jakiegoś conajmniej dwadzieścia razy. W tym roku. Jeździec nie spadający z konia nie jest prawdziwym jeźdźcem.

< Smiley? Dzięki za zdj ;P >


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz