3 lip 2017

Akuma CD Dzieciak

Ściągnął brwi, zachowanie chłopaka mocno go zdziwiło. Traci parokrotnie przytomność, być może został pobity ( w co niemalże całkowicie zwątpił ), posiada źle wykonany tatuaż... Co prawda Vulnere już zrobiła co się dało i mu pomogła, jednak trudno było mu uwierzyć w to, iż po niemalże godzinie snu jego organizm zdążył się... zregenerować? Nie był pewien, czy to odpowiednie słowo, ale w miarę opisywało sytuację. W dodatku to zaproszenie do baru, ciekawe. Czy on na prawdę jest wdzięczny, czy tylko oddalił się pod pretekstem późniejszego spotkania? A lekarka mówiła, żeby się nim zająć, a najlepiej zadzwonić. Ehh... Trudno. Swoją drogą, ten cały dzieciak nie wygląda na pełnoletniego. Akuma dałby mu maksymalnie szesnaście lat. Czy żeby kupić alkohol, musi pokazywać dowód? Jeśli tak, to ciężkie życie przed nim. I za nim. W końcu żeby nawet kupić jeden mały kieliszek, musi udowadniać swoją dorosłość. Przetarł twarz dłonią, poczuł się  bardzo  zmęczony. Ach, pomaganie, chodź rzadkie, bywa męczące. Zwłaszcza, gdy w grę wchodzi kwestia własnej pracy, a dokładniej, to jej braku. Wylać, z powodu doprowadzenia jednego z członków trupy cyrkowej do takiego stanu. Chociaż nic nie zrobił, to przecież nie miał na to dowodów. Ale na szczęście, wszystko ma się skończyć na piwie. Lub paru piwach.
Chociaż wizyta Dzieciaka została wcześniej zapowiedziana, gdy ujrzał czyjąś głowę w wejściu do swojego namiotu, oniemiał ze zdziwienia. Z początku ciekawski błysk w oczach chłopaka szybko zmienił się w posępny wyraz nieskrywanego znudzenia.
- To... idziesz? - spytał, nadal tkwiąc w tym samym miejscu. Akuma skinął głową, po czym obrócił się na moment, by sięgnąć po plecak i przewrócić oczyma, korzystając ze stania stania do niego tyłem.
- Jasne - odpowiedział, dodając wcześniej wykonywanemu ruchowi głowy pewności i wiarygodności. Zarzucił torbę na plecy, kiedy ostatnio gdzieś się bez niej wybrał? Jedyne, co się zmieniło, to jej wnętrze, a przynajmniej po części, bowiem dwa noże rzutki, scyzoryk oraz niewielki, jednak nadal groźny, nożyk marki Joker. Ach, dużo tego było, na prawdę. - A tak w ogóle, jak się trzymasz? No wiesz, najlepiej to z tobą nie było... - zaczął temat, ale jego towarzysz zbył wszystko machnięciem dłoni. Wzruszył tylko na to ramionami, po czym wyszedł z mieszkania, pozostawiając cały chaos za sobą.
- Bywało gorzej - stwierdził, drapiąc się przy tym po włosach o specyficznym kolorze, przynajmniej tak wydawało się Akumie. No bo przypominały mu nieco kolor grochówki, stawianej na stołówce jakiś tydzień temu. Tak, śmiesznie. Gość o włosach koloru grochówki.
Dał się prowadzić przez polną drogę, potem przez tłumy ludzi. Wieczór zwiastował tłok na ulicach, zawsze tak było. Studenci wysiadali z tramwaju, zalewając je jeszcze bardziej. Większość musiała stać, na pewno wielu się nie zmieściło i musiało czekać na następny pojazd, a może i nawet parę kolejnych, marnując minuty mogące być spędzane na imprezie w najpopularniejszych klubach.  Droga potrwała, szczerze mówiąc, dość krótko. Spodziewał się długiej tułaczki pośród tysięcy nieznajomych twarzy.
- Jesteśmy - odezwał się w końcu Mikael.

< Dzieciak? ;P >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz