4 lip 2017

Irys CD Dzieciak

- Nie dostałeś jeszcze wystarczającej zjebki – zawołałem za nim, ale zrezygnowałem z dalszego naszczekiwania. Choleraa, za szybko uciekł. Może to i dobrze, ciężko by mi było powstrzymać od podnoszenia głosu. Ale przynajmniej nie stracę twarzy. Mimo wszystko było mi już trochę lepiej. Udało mi się odwrócić uwagę od obolałej części ciała, chociaż na chwilę. Za to teraz...
- Dz-dziękuję... - odezwał się cichy, dziecięcy głos, mający swe źródło za moimi plecami.
No tak, jak kogoś ratujesz, to stajesz się za niego odpowiedzialny. Zdaje mi się, że słyszałem to w jakimś filmie... Animowanym. Amerykańskim. Bezsprzecznie.
Odwróciłem się do małej ofiary. Chłopak nie mógł być starszy niż 12 lat, oczy miał na wysokości mojego brzucha i miałem wrażenie, że w każdej chwili może złamać sobie kark, tak uparcie wpatrując się we mnie.
- Nie ma sprawy – mruknąłem i wyminąłem go, udając się w swoją stronę. Pójdę do Demetra i nawrzeszczę na niego jeszcze raz. W końcu komu, jak nie jemu się należy. Odgłos tupiących za mną stópek zachwiał nieco moimi zamierzeniami. - Nie idź za mną.
- Dziękuję za uratowanie mnie! - zaszczebiotał radośnie chłopak.
- To nie był ratunek, tylko interwencja z ukrytym zamiarem wyżycia się na agresorze.
- Ag... Co to jest inwer... coś tam? Z zamiarem czego? - Dziecko najprawdopodobniej pogubiło się w swoich myślach.
- Idź do szkoły, to zrozumiesz te słowa.
- Jest przerwa wiosenna!
- Na to nie mam argumentu.
Błagam cię, młodzieńcze, jedyne czego teraz pragnę to zrobić sobie abażur ze skóry Gruzina, odpalić jointa i chillować przez resztę dnia, to nie widoki dla niewinnych, dziecięcych oczu. Przynajmniej dwa pierwsze punkty.
- Pracujesz w cyrku? Jesteś artystą? Byłeś w telewizji? Zawsze chciałem spotkać kogoś sławnego! Co robisz, poskramiasz zwierzęta? Jesteś magikiem? Naucz mnie czegoś, prooooszę!
- Mały! - wrzasnąłem w końcu, zatrzymując się. Położyłem dłoń na jego czole, przytrzymując go bez najmniejszego trudu. - Zamknij już dziób, bo mnie denerwujesz. Ratowanie cię nie było nawet moją intencją, a tym bardziej dalszy kontakt z tobą i twoje gadanie nie jest mi na rękę, więc – z łaski swojej – zajmij się tym, co miałeś robić albo spieprzaj do domu, bo nie ręczę dziś za moje nerwy, rozumiesz?!
To musi być straszne, kiedy grunt który uznajesz za pewny i solidny, okazuje się być bardziej nietrwały, niż sądziłeś.

<Dzieciak?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz