9 lip 2017

Akuma CD Rue

Przyjrzał się dokładnie wykonanej ilustracji, przypomiając znanego na całym świecie krytyka, którego zdanie przesądzało o losach dzieła nawet o bardzo wysokim poziomie artystycznym. Przekrzywił głowę na bok chcąc ujrzeć karykaturę z nieco innej perspektywy.
- Jestem gejem, nie mówiłem?
- Nie nabierzesz, nie z tymi ciuchami.
- Na prawdę mam taki wielki nos?! - spytał i jednocześnie zbył uwagę o jego ubraniu, łapiąc się dłonią za wymienioną część ciała, jakby chciał wybadać jej kształt. Mina Rue wyrażała z początku coś w rodzaju zdziwienia, iż zwrócił uwagę na akurat kształt i długość nosa, jednak odezwała się prędko:
- Po lekkiej obróbce wygląda całkiem znośnie - skryła gdzieś w sobie śmiech, siląc się na poważny, choć z lekka sadystyczny ton głosu. Prychnął.
- I tak wyglądam dziesięć razy lepiej od ciebie - mruknął nieco niezrozumiale i ciszej, niż z początku zamierzał. I włosy. Skąd wiedziała, żeby urzyć w ich wykonaniu czarnej kredki? Nie, czekaj, wsztstko było wykonane czarną kredką, a raczej ołówkiem, sądząc po charakterystycznej dla niego jasnej poświacie na narysowanych śladach. Jednakże włosy zostały wykonane najmocniej, naintensywniej i najciemniej.
- Nie powiedziałabym - droczyła się, modulując barwę głosu na nieco bardziej żartobliwą. Gdy na nią spojrzał miał wrażenie, że jej wewnętrzne rozbawienie nie skończy się na tej czerwonej buźce i wkrótce będzie się tarzać po łóżku, rozwalając gips. Wyrwał jej kartkę z dłoni i zaczął ponownie się w nią wpatrywać, przemierzając wzrokiem chyba każdy pojedynczy element.
- Boże, nawet gdy robisz sobie ze mnie jaja, wychodzę zabójczo - pociągnął nosrm i otarł palcem niewidzialną łzę spod oka, jakby na prawdę go to wzruszyło i zaraz miał zanosić się płaczem.
- Tak, tak, wiem, płacz dalej. Mi też oczy łzawią od samego patrzenia na twój krzywy ryj. Ale mój obrazek wyszedł zarąbiście, w dodatku usunęłam z niego ten twój koperek z twarzy i wyprostowałam zęby - sarkazm aż wylewał się z jej wypowiedzi, miał wrażenie, że ona cała w nim pływa. Rzucił jej mordercze spojrzenie. Przejechał dłonią po twarzy, jakby miał kozią bródkę. Tymczasem pod palcami nie wyczuł nic, zupełnie nic. Nawet tego koperku, o którym mówiła. Fajnie by było mieć brodę, tak męsko. Ale jakoś się z nią nie widział. Nawet z zarostem.
- Zamknij się.
- Nie wiesz, co odpowiedzieć, więc mówisz po prostu "Zamknij się"? - jej ironiczny śmiech zabarwił wszystko wokół na różowo, mógł już nigdy go nie usłyszeć. Może jednak to FBI nie jest takie złe? W końcu dało im jedzenie, dach nad głową, teorytycznie bezpieczeństwo, a przede wszystkim pomogło uciec, zaczęło walczyć z Tobiasem, żywym czy nie oraz pomogło, w sensie Rue naprawili nogę, dłoń... Na prawdę powinni być wdzięczni, ale ta organizacja być może ponownie wystawi ich na działania wroga.
- Nie. "Zamknij się" znaczy u mnie "zamknij się". Gdybym nie wiedział, nie odezwałbym się - oznajmił wymadrzającym się tonem i unosząc przy tym wysoko podbrudek.
- Tsa - mruknęła, rozkładając się na łóżku. Przez chwilę jeszcze przypatrywał się rysunkowi. Wielkim butom, widłom, czarnym niczym noc zębom.

<Rue? Hah, no narysuj xd>



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz