16 lip 2017

Helsing CD Shavile

Nie, nie, nie, nie. Tak się nie bawimy. Nie deser. Kobieto, nie będziesz mną pomiatać i pożerać moją żywność.
Wyrwałem się za nią, gotów walczyć o swą męską pozycję. Musiałem tylko zajść do siebie i wziąć skradzioną pastę, by grzecznie ją oddać. Gdy wpadłem do namiotu, zrozumiałem o czym mówiła dziewczyna, kiedy wspominała o zapachu mogącym powalić rosłego mężczyznę. Mnie powaliło.
Wziąłem pastę, którą wcześniej zostawiłem na stoliku, zawalonym całą masą gratów i śmieci i wyszedłem, kierując się do namiotu nr 5, jak mnie poinformowano. Sprawnym, szybkim krokiem pokonałem niedużą odległość, raptem kilka metrów, dzielącą nasze mieszkania. Wparowałem do środka bez pukania czy czegokolwiek – trudno, nazwijcie mnie chamem, niektórych rzeczy po prostu nie da się nauczyć – i, och, jaka niespodzianka.
Dziewczyna była praktycznie naga, jeśli nie liczyć majtek, skąpo okrywających jej ciało. Tak, oprócz nich nic na sobie nie miała.
Na chwilę oboje zamarliśmy, jakby sytuacja była tak niezręczna, że obojgu nam odebrała możliwość reakcji. Mimo wszystko nie dałem rady powstrzymać swoich podłych mięśni twarzy, rozciągających moje wargi w wściekle rozbawionym uśmiechu.
- I z czego rżysz? - spytała dziewczyna, odsuwając się powoli i naciągając szybko koszulkę. Wyrwała mi pastę z ręki.
- Ja... z niczego nie rżę - wydusiłem, nadal mając przed oczami jej pięknie prezentującą się klatkę piersiową. Zrobiło mi się trochę tęskno na owe niedawne wspomnienie. - Ale czy to właśnie teraz miałem przyjść? Powiedziałaś 3 minuty, tak? - Pokazałem rekinie zęby w półuśmiechu.
- Wychowany człowiek przeprosiłby za wtargnięcie bez pukania do cudzego mieszkania - upomniała mnie dziewczyna.
- Może po kolei - zaproponowałem. - Dziękuję za użyczenie pasty do zębów i przepraszam za przywłaszczenie jej i bezczelne wtargnięcie. A teraz nakarm mnie, skoro zjadłaś moje śniadanie. - Wyminąłem ją i rozejrzałem się po wnętrzu namiotu, szukając jedzenia.
- Będziesz mi winny dwa desery, zobaczysz.
- Daj spokój, dwa gramy pasty nijak się mają do deseru. Ja dałbym ci pastę bez mrugnięcia okiem jako sąsiedzką przysługę, a ty mnie podliczasz deserami - wytknąłem jej niewinnie brzmiącym głosem, siadając na jej łóżku. Nie mogłem powstrzymać się przed uważnym zmierzeniem jej wzrokiem, od stóp do głowy. - Ponadto zjadłaś moje śniadanie. Powinnaś przemyśleć swoje zachowanie.
- A ty przemyślałeś swoje?
- Nie zrobiłem niczego w złej myśli, ani przez moment nie chciałem zabrać ci deseru ani śniadania. Kto tu jest nie w porządku? - spytałem, cały czas mówiąc teatralnie poważnym, dziecięco naiwnym głosem. Patrzyłem na dziewczynę skrzywdzonym spojrzeniem, jednak lekko unosząc brwi. - Mmm... przydałoby się w końcu przedstawić - dodałem po chwili. - Jestem Helsing.
Wraz ze swoim imieniem, przedstawiłem jej najpiękniejszy, najurokliwszy uśmiech, jaki mogłem przywołać na usta.


< Shavile? c: >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz