2 kwi 2017

Akuma CD Rue

Miał ochotę się pociąć, gdy zwykłe wstrzymanie powietrza nie zadziałało i zaczął się dusić, zmuszając się przy tym do znalezienia swojego inhalatora. Używał go w ostateczności, jednak teraz chciał jak najszybciej móc oddychać, by nie stać się koloru pomidora i nie klęknąć na ziemi, by choć trochę się polepszyło. O ile by się polepszyło. Zwykle tak musiał zrobić, gdy w grę wchodziły ataki kaszlu, wydające się bez końca, jednak czasem przy takich dolegliwościach, jak przed chwilą, również postępował w ten sposób. Pewnie to tylko wyobrażenie, że było lepiej, ale pomagało i to najważniejsze. Przez chwilę zmagał się z tym, czy odpowiedzieć szczerze, czy też skłamać na zadane przed chwilą pytanie, szybko jednak doszedł do wniosku, że Rue może powiedzieć. Już dość dużo z nią przeszedł, by móc jej zaufać. Chociaż astma to tak na prawdę nic do ukrycia, to ciężko chodzi mu się potem ze świadomością, że jakaś prawie obca osoba zna jego sekret. Gdy uświadomił sobie, że ponownie poruszyli temat jej kota, bez wahania stwierdził z nieco ściśniętym gardłem:
- Kot jest żywy. I miękki... - uciął na moment, by złapać oddech. - Tak jak wata cukrowa. Wiesz, że jem pierwszy raz? - Spytał szczęśliwy, że może skończyć temat jego choroby.
- Serio?! - spytała podniesionym tonem, jakby byłą to najgorsza rzecz na świecie. Skinął głową i zaśmiał się cicho, jednak uśmiech miał szeroki.
- Serio, serio. Tak na prawdę, to dopiero co zaczynam poznawać kuchnię. Kiedyś głównym składnikiem mojej diety były jabłka, rzadziej bułki. Tak, jabłka to zdecydowanie wspaniałą rzecz, zwłaszcza te kwaśne, zielone... o, antonówki! - zawołał z entuzjazmem, wreszcie przypominając sobie nazwę swojego przysmaku. Jakby to był coś wyjątkowego. - Potem, gdy znalazłem się już w cyrku, moją dietę wzbogaciła Szakal, nie wiem czy ją znasz, czy nie, ale robi świetną kawę. I między innymi to ją właśnie mi pokazała. A sam odkryłem lody i gofry. Gofry szczególnie uwielbiam - tutaj skończył swoją "fascynującą" historie dotyczącą jego jadłospisu.
- Pierwszy raz tak dużo na raz powiedziałeś - zauważyła ze śmiechem Rue, gdy wyszli z miasteczka, które z resztą składało się tylko z paru kolejek, w dodatku tylko jedna była duża (na tą właśnie się udali).
- Cóż, dzisiaj dzień zmian. Zdołałem już wstać przed ósmą, i to sam. A to, uwierz mi, nie zdarzy się tak prędko - oznajmił, jakby ostrzegając jednocześnie przed myśleniem w taki sposób. - Okay, to teraz możemy pójść na kręgle, jednak będę grać pierwszy raz. Potem możemy pójść na chwilę odpocząć do namiotów, lub bez takiej przerwy wziąć stroje na basen i iść popływać. Zdaje mi się, że coś takiego mam... - odezwał się po niedługiej przerwie. Zaczął się zastanawiać, czy na pewno posiada cokolwiek, w czym mógłby pływać Okulary niepotrzebne, czepek też, strój najważniejszy... Tak, na pewno coś się znajdzie.
- Może być - zgodziła się.
Znalezienie jakiejś kręgielni zajęło im niecałe piętnaście minut razem z dojściem. Zdziwił się, gdy przy biurku, gdzie powinno się płacić, zauważył napis "FREE". Oboje spojrzeli po sobie zdziwieni. A więc wstęp za darmo? Zarąbiście!
- Oby to nie był żaden kawał... - myślał na głos, gdy szli w stronę drzwi z narysowanymi kręglami na drewnie.
- Przepraszam, gdzie państwo idziecie? To magazyn! - usłyszał głos za sobą u niemal od razu się odwrócił. Ujrzał ciemnoskórego łysego faceta, spoglądającego na nich bez cienia wrogości. Zwyczajnie zwrócił uwagę, i tyle.
- Myśleliśmy, że tam jest wejście do kręgielni... - wytłumaczyła Rue.
- Ta... przepraszamy. Gdzie zatem powinniśmy pójść, by pograć? - spytał Akuma, niezadowolony z obrotu spraw. Nie okazywał jednak swojego nastawienia do rozmowy z nieznajomym, wręcz uśmiechnął się przy swojej wypowiedzi. Mężczyzna odwzajemnił gest, wskazując palcem w jakiś punkt za nimi.
- Tam - oznajmił. Oboje się odwrócili i kopary im opadły, gdy zobaczyli drzwi z czerwoną tabliczką powieszoną na klamce , zawierającą napis:
" KRĘGIELNIA
WSTĘP TYLKO PO ZAPŁACIE"
- Ouuu... - bąknął, nieco zakłopotany swoją nieuwagą Czy te drzwi na prawdę tam były?

< Rue? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz