14 kwi 2017

Rue CD Akuma

Czas okropnie mi się dłużył, kiedy czekałam na chłopaka. Zdążyłam się wytrzeć, ubrać, a potem nawet warkocz mi wysechł do końca. Miałam wrażenie, że coś się stało. Zastanawiałam się, czy może nie wrócić do namiotu, albo zajść do niego – po prostu bałam się, że nie dotrze tutaj. I nie chodziło mi o to, że może się zgubić, bo jest ciemno, lub nie zna drogi; idiotą to on nie był. Bałam się, że coś mogło mu się stać. W końcu gdy ma się przeczucie, że ktoś cię obserwuje, zawsze są do tego jakieś podstawy.
Zanim zdązyłam się na cokolwiek zdecydować, drzwi zostały otwarte. Szybko zeskoczyłam z małego murku, na którym można było położyć ubrania, czy jakieś płyny do mycia.
- W końcu jesteś, już się... - nie skończyłam tego, ponieważ to nie był chłopak. To nie był nikt z cyrku, nikt, kogo znałam. Wysoki, ale chudy mężczyzna z czarnymi lokali i wielką blizną na policzku. Zatrzymałam się w progu, gdy zdałam sobie sprawę, że to nie Akuma. A kto inny by tu przychodził w środku nocy? "Noc to najlepsza pora dla zbrodniarzy" przypomniały mi się słowa kolegi.
- Martwiłaś się o mnie? - położył dłoń na sercu. - Jak słodko... - powiedział z udawanym przejęciem małego dziecko, chociaż bardzo dobrze można było wyczuć sarkazm. Nie czekając długo odwróciłam się i pobiegłam... nie wiem gdzie. Łaźnia, to łaźnia. Dla mężczyzn i kobiet, z dwoma korytarzami, z wieloma prysznicami. Wbiegłam wpierw na korytarz, a potem do pierwszych lepszych pryszniców. Słyszałam za sobą kroki. Wbiegłam do jednej kabiny odkręcając gorącą wodę. Odsunęłam się od strumienia i włączyłam drugi z boku, ale z lodowatą wodą. Kiedy mężczyzna wbiegł pod pierwszy prysznic, nie zdążył zahamować i znalazł się pod gorącym strumieniem, od którego zaczął krzyczeć. Szybko wyleciał stamtąd i wbiegł pod lodowatą wodą. Sama nie wiem czy to coś miało dać, raczej chciałam zyskać trochę więcej czasu, aby wymyślić jakiś plan. Potrzebowałam czegoś, czym mogłabym go uderzyć. Ale co?! Jedyna rzecz, to prysznic, który bym musiała odłamać.
Gdy tylko się ogarnął, a ja już wymyśliłam krótki plan, pobiegłam parę pryszniców dalej, po czym złapałam przedostatni i wspięłam się na niego. Najwidoczniej tracił już cierpliwość, ponieważ wyjął pistolet i wycelował we mnie. Pierwsza myśl była taka, że już po mnie. Gdy usłyszałam strzał, oczekiwałam bólu i ciemności. Ale zamiast tego spadłam mu na łeb. Okazało się, że nie trafił we mnie, tylko w prysznic, który oderwał się od reszty, a że ja stałam na nim, spadłam z nim na głowę zbira. Nie zdążył się nawet zorientować, a leżał na podłodze z niebo rozwalona twarzą, kiedy to prysznic "delikatnie" wbiegł po się w czoło. Jakoś po dwóch minutach do łaźni przyszedł Akuma. Nawet nie słyszałam jego.
- Poczekaj – złapałam jego ramię, nim zdążył ruszyć ku wyjściu. - Na otwartej przestrzeni jest większa możliwość na to, że wpadniemy w pułapkę. Być może teraz czekają, aż stąd wybiegniemy – powiedziałam czując, jak ręce mi się trzęsą. Od jakiegoś czasu mam dość widoku krwi.
- To co proponujesz? - odwrócił się w moją stronę. Puściłam go i spojrzałam na leżącego mężczyznę. Musiałam się zastanowić, bo w tym momencie głowę miałam pustą.
- Wiem – powiedziałam w końcu po pełnej minucie zastanawiania się. - Poczekamy, aż tu przyjdą.
- Będziemy w pułapce – stwierdził szybko, na co pokręciłam głową.
- Nie, jeśli dobrze się przygotujemy. Wtedy to oni wpadną w pułapkę – Akuma chwilę milczał zastanawiając się nad tym, aż końcu się zgodził.
- Więc co robimy? - zapytał, a ja wskazałam na leżącego i dalej krwawiącego mężczyznę.
- Najpierw to go schowajmy pod prysznic. Może jak go znajdą, poczują małe wątpliwości czy coś takiego. I odkręćmy wszystkie prysznice, nie będą nas słyszeli – zaproponowałam. 

<Akuma? Co dalej?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz