17 kwi 2017

Akuma CD Rue

Zrobili dokładnie tak, jak powiedziała Rue. Najpierw zaciągnęli ciało mężczyzny pod prysznice do przodu, pozostawiając je zaraz przy wejściu do łaźni. Przez chwilę chciał oponować, czy to aby dobry pomysł - jeśli zrobi się wrażenie bezbronnego zyskuje się o wiele większe szanse na wygraną. Przeciwnik nie stara się wtedy tak bardzo, jak powinien. Mieli jednak mało czasu i chociażby krótka wymiana słów kosztowała ich zbyt dużo, by sobie na to pozwolić. W chwili gdy skończyli, Akuma zaczął bez słowa odkręcać wszystkie prysznice po kolei. Tak jak podpowiedziała mu Rue, używał głównie gorącej wody, rzadziej lodowatej. Nie był pewien, jak wytłumaczy zniszczenie łaźni Pikowi, jednak teraz postanowił się tym nie przejmować, miał bowiem coś o wiele ważniejszego na głowie. Teraz musiał walczyć o przetrwanie. Odkręcając dalej kolejne prysznice czuł wielkie zdenerwowanie. Myśl, że gdzieś w pobliżu znajdują ( lub znajduje się ) ich, a raczej Rue, wrogowie, napawała go strachem. W dodatku niedługo mieli się tutaj znaleźć, atakując ich dwójkę. Zaczął się zastanawiać co zrobią, jeżeli któreś z nich zostanie postrzelone. W końcu nie mają takiej broni przy sobie, nie licząc pistoletu załatwionego przez Rue, w którym jak się okazało, znajdowały się tylko trzy naboje. A więc ich szanse na przetrwanie wyglądają dosyć marnie...
- Stresujesz się? - usłyszał pytanie od strony dziewczyny. Zdziwił się nieco. Ich życie właśnie mogło się skończyć, a ona się pyta, jak się z tym czuje? Zaśmiał się, ku swojemu zdziwieniu, że jeszcze to potrafi.
- Pewnie nie mniej niż ty, w końcu to tobie tak na prawdę grozi niebezpieczeństwo - zauważył zważając na to, iż to ona zna tego cyrkowca, którego atak teraz im grozi.
- Tkwimy w tym oboje. Przecież nie zostawią świadka, Przeprasza, że cię w to wciągnęłam - obwiniała się. Znając życie, pewnie sam by to robił na jej miejscu. Westchnął, niezbyt wiedząc, co powiedzieć. Ona nie ponosi odpowiedzialności za obrót spraw. W końcu wcześniej postąpiła słusznie, wydając go w ręce policji. To nie jej wina, że teraz chce się zemścić.
- Nie masz za co przepraszać. To byłoby bez sensu, bo przecież mogłem uciec, sam zostałem. Z resztą nawet nic nie zrobiłaś, za co mogłabyś przepraszać A teraz koniec gadania na ten temat. Musimy znaleźć sobie jakąś broń, bo będzie z nami kiepsko. Albo chociaż coś, co może służyć jako obrona - oznajmił, zabijając się w myślach za to, że nie wziął ze sobą nawet małego nożyka. Albo swoich bomb dymnych, mogłyby się teraz przydać... Rozejrzał się na boki. Przeszedł spory kawałek łaźni, a właściwie to go przebiegł. Nic. Kompletnie nic.
- Może uda nam się wyłamać jakiś prysznic... - myślał na głos. - Któreś z nas mogłoby wtedy stanąć za drzwiami i znienacka kogoś ogłuszyć. Albo nawet wziąć dwa prysznice i podwoić rezultat - zaproponował po chwili, pospiesznie wypowiadając słowa. Bez namysłu zaczął realizować swój pomysł. Rue mu w tym pomogła, kopiąc prysznic, szarpiąc za niego.
- A może nie trzeba byłoby go wyłamywać? Czy nie wystarczy wziąć ten najbliżej drzwi? - spytała. Skinął głową na znak, że się zgadza.
- Dasz radę tam wleźć? - spytał, wskazując palcem sufit, gdzie w pewnym momencie, akurat przy wejściu ściany były bardzo blisko siebie. - Wzięłabyś pistolet i strzeliła w ich ręce, w której dzierżyliby broń. Nie spodziewaliby się tego, to byłby nagły atak. A my zyskalibyśmy dodatkowe szanse na przeżycie, no bo wiesz... Pistolety, nie? - stwierdził niepewnie.

< Rue? > 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz