6 kwi 2017

Rue CD Akuma

Zaczęłam się cicho chichrać pod nosem, a on spojrzał na mnie zdziwiony. Na jego miejscu też bym pomyślała, że śmieje się z jego biedoty, ale to nie była prawda. Może ja nie należałam do tych biedniejszych, wręcz przeciwnie, ale ze wszystkiego zrezygnowałam.
- Masz dużą wyobraźnię - zaśmiałam się tłumacząc mu skąd u mnie to rozbawienie. Jego mina jakby się rozjaśniła (nie był już tak ponury i zdziwiony) dzięki czemu mogłam się już tylko uśmiechnąć.
- Jak większość - stwierdził, a ja zaprzeczyłam.
- Jak mniejszość - poprawiłam. - Bynajmniej według mnie.
Wróciliśmy do naszych ciast. W głowie dalej wyobrażałam sobie życie chłopaka, który był zamknięty w stodole i pozabijał wszystkich widłami. Być może nie powinno mnie to bawić, a raczej przejąć i smucić, bo w końcu coś takiego jest możliwe, a jednak bawił mnie widok rozwścieczonego chłopaka z widłami w rękach. "Psychopatyczny rolnik"! Już widzę te wszystkie nagłówki w gazecie, kiedy uciekł zostawiając po sobie jedynie krew. Dobry temat do rozmów.
- Jak smakuje szarlotka? - zapytałam wskazując na tort, kiedy w końcu przypomniałam sobie nazwę tego ciasta. Przecież to szarlotka jest z jabłkami! Bynajmniej tak sądzę...
Akumie spodobała się kawiarnia, ponieważ jego ulubione owoce w cieście smakowały doskonale, tak samo napój. Ja także nie miałam innego zdania. Gdy skończyłam jeść oparłam się o krzesło, a w ręce wzięłam warkocz. Uważnie mu się przyglądałam.
- Nie wyszedł ci tak źle – stwierdziłam.
- Jest idealny – pf... egoista... ale to było dosyć zabawne, widząc jego dumę, która aż wyskakiwała z niego. Zaśmiałam się cicho pod nosem i poprawiłam gumkę, aby była nieco prościej. - Nie podoba się? - zapytał z lekką ironią w głosie. Spojrzałam na niego, po czym położyłam głowę na zewnętrznych stronach dłoni, który były ze sobą splecione, a łokcie oparłam o stolik.
- Jest pseslicny! - powiedziałam przesłodzonym głosikiem, a słowo wypowiedziałam jak mała bezbronna dziewuszka. Wróciłam do normalnej pozycji opierając się o fotel. - Czyli masz za pewne wielu wrogów rolniku? - zapytałam z uśmiechem patrząc na niego kątem oka, ponieważ byłam wpatrzona w to, co widziałam za oknem, czyli kłótnie dwóch mężczyzn, gdzie jeden z nich trzymał rączkę małej dziewczynki. Ona zaś tuliła do siebie wypchaną lalkę z czarnymi włosami i w zielonej sukieneczce.
- Oczywiście! Wielu! - machnąłem rękoma do góry, jakby chciał pokazać tym, że cały świat jest jego wrogiem. - Przecież mam na sercu tyle grzechów! - dodał z udawanym zdziwieniem, że sama się nie domyśliłam. Zaśmiałam się twierdząc, że jest zabawny gdy tak udaje.
- O nie! - udałam przejęcie. - Jestem zagrożona! Jeśli się dowiedzą, że cię znam, będą mnie torturować, aż powiem wszystko! - złapałam się za głowę machając nią na boki, a Akuma złapał się za serce, bynajmniej tak mi się wydawało.
- Jestem tym bardzo zasmucony - udawał przejętego, za co dostał ode mnie serwetkami.
- Pf... - chłopak się zaśmiał. - Ale przejęcie - stwierdziłam zakładając ręce na krzyż z lekkim uśmiechem na twarzy. Starałam się zachować powagę, ale w moim wykonaniu niezbyt mi to wychodzi.
- Dobra dobra - spróbował załagodzić sytuację. - Jakby cię porywali, krzycz - zaproponował, na co się zaśmiałam.
- Tak, bo dobiegniesz na tych swoich chuderlawych nóżkach kaczko - pokazałam mu język.
- Parówka się odezwała - prychnął. - A będziesz czegoś chciała - zagroził mi palcem mrużąc oczy, po czym oboje się zaśmialiśmy.
- To jak? Idziemy jeszcze gdzieś? - zapytałam gdy byliśmy już spokojni. Spojrzałam na szybę, za którą faceci przestali się już kłócić. Jeden z nich pisał coś na kartce puszczając dziecko, które pobiegło w stronę ulicy za ptaszkiem. Gdyby nie szybka interwencja ojca nic by po niej nie został, kiedy nadjeżdżała biała furgonetka. Zatrzymała się ona na rogu.

<Akuma?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz