4 sty 2017

Rue CD Smiley

Pomogłam dziewczynie wyjść z tłumu. Nie chwaląc się, jestem całkiem niezła w takie przepychani. Po prostu idziesz przed siebie, na nic nie zważasz... i tyle. I po chwili jesteś na miejscu. Okazało się, że tą dziewczynę rzeczywiście mogłam znać z cyrku. Krótko tam jestem, ale różowe włosy chyba mi się rzuciły w oczy na próbach... chyba tak.
- No tak... chyba cię parę razy widziałam... - powiedziałam po chwili. - Idziesz już do cyrku? - zapytałam. Dziewczyna skinęła głową, a ja zaproponowałam, ze będę jej towarzyszyć. Zgodziła się.
Była to nieco niższa dziewczyna, zgrabna, szczupła. Najbardziej widoczną zewnętrzną cechą, były różowe falowane, długie włosy z grzywką. Pamiętam, jak ja kiedyś próbowałam chodzić w rozpuszczonych. W normalnych rzeczach jak chodzenie może i się udawało, ale ciężko mi było na zajęcia. Zawsze wpadały mi w oczy, a gdy byliśmy na zewnątrz, wiatr porywał moje włosy, przez które często traciłam równowagę. Problem zniknął, gdy związałam jej w warkocz. Rozplątuje je jedynie przy kąpieli, aby je umyć. Potem znowu zaplatam i są w takiej pozycji do następnej kąpieli.
- Ty chyba chodzisz po linie... - stwierdziłam, a dziewczyna skinęła głową.
- Oraz parę akrobacji ze zwierzętami - dodała.
- Ja się czuje bezpieczniej bez nich, ale to nie takie trudne przeskoczyć na drugie w biegu na rękach, gdy one skaczą - Smiley się uśmiechnęła.
- Tak, to łatwe - powiedziała. - Ty też jesteś gimnastyczką? - skinęłam głową, po czym skoczyłam na ręce.
- Akrobatką, gimnastyczką i wszystko innymi, co z tym związane - uśmiechnęłam się, po czym wróciłam na nogi i dalej szliśmy. - Ale chyba nie ma konkretnego określenia do wszystkich czynności - zastanowiłam się chwilę.

<Smiley?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz