10 lip 2018

Lennie CD Nice

Byłem wpatrzony w kamienne stworzenia. Chyba rzeczywiście przed nami stali przedstawiciele golemów, ale czy nas słyszeli? Na jej pytanie wzruszyłem ramionami, bo kompletnie nie znałem odpowiedzi. Zrobiłem krok w ich stronę i udało mi się dostrzec, że z wielkiego głazu wyrosły im krótki i grube nogi oraz ręce. Twarz jednak była zawarta w głazie – czy tak wyglądają golemy? Ich oczy były wpatrzone w nasze osoby, było ich dokładnie trzech. Gdy zrobiłem w ich stronę kolejny krok, wróciły do formy kuli i potoczyły się w głąb. Przez chwilę stałem, zastanawiając się, czy pójść za nimi, czy może zostać. Mogą być niebezpieczne, samo schodzenie do podziemia może nie być najlepszym pomysłem, ale…
- Pójdę za nimi – stwierdziłem. - Muszę wiedzieć, co to jest. Nie wyglądają na zwykłe golemy – popatrzyłem w stronę, w którą te dziwne stworzenia się potoczyły. - Lepiej zostać, pójdę sam – ruszyłem w ich kierunku, ale dziewczyna mnie zatrzymała, łapiąc za ramię.
- Pójdę z tobą. Jeśli to coś jest groźne, przyda ci się pomoc – lekko się uśmiechnąłem i skinąłem głową, pozwalając jej ze sobą iść. Miała racje; gdyby te skały nie stanowiły zagrożenia, Nice mogłoby ominąć coś zaskakującego, a jeśli są groźne i mają zamiar nas zmiażdżyć, przyda mi się pomoc. W końcu w parze ma się większe szanse, niż w pojedynkę; ale to się wiążę też z tym, że mogą tutaj zostać dwa ciała i nikt nie będzie o tym wiedział.
Wszędzie panowała ciemność, nie było żadnego światła, dlatego ściągnąłem kapelusz i wyjąłem z niego latarkę.
- Czary mary – podałem dziewczynie jeden egzemplarz, trzymając w dłoni drugą i nakładając na głowę melonik. Szliśmy szybkim krokiem, ale po chwili zaczęliśmy zwalniać. Trafiliśmy na tory, ale wszystkie bramki były pozamykane. Do tego parę metrów dalej zobaczyliśmy blaszany pojazd; metro stało na torach nieruchome i wyglądało, jakby miało z co najmniej wiek. Wszystko zakurzone, brudne, zardzewiałe.
- To opuszczone metro – zdanie Nice zabrzmiało bardziej jak stwierdzenie, niż pytanie, więc tylko mruknąłem na zgodę. Zaświeciłem w kierunku pojazdu i zobaczyłem znikomy ruch za szybą. Powoli ruszyłem w kierunku drzwi, zostawiając Nice w tyle. Wszedłem do środka, wagon był pusty, a wszystko wyglądało na nienaruszone. - Lennie – usłyszałem dziewczynę, która zaczęła mnie szukać.
- Jestem w wagonie – poinformowałem ją i schowałem się za jedno z siedzeń. „Znienawidzi mnie za to” pomyślałem, lekko się uśmiechając. Dziewczyna weszła powoli do środka, wszędzie machając światłem z latarki. Wypowiedziała moje imię, a wtedy wyskoczyłem z ukrycia, mówiąc zwyczajne „Bu”. Mimo wszystko dziewczyna krzyknęła i upuściła latarkę na ziemię. Zaśmiałem się i podniosłem jej narzędzie.
- Wybacz Nice, nie mogłem się oprzeć. Idealne miejsce na Halloween – zauważyłem, zarzucając dziewczynie na szyję ramię i wskazując jej cały wagon. Na zewnątrz wyglądał okropnie, a w środku jest nienaruszony; to trochę podejrzane i straszne.

<Nice?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz