20 lip 2018

Akuma CD Mefoda

Panikowałem. Nie zjem tego, nie ma mowy. Kalorie. Czyste kalorie. Jest ich tak wiele... Nie potrafię. Zjem trochę, tylko trochę. Potem wytłumaczę się bólem brzucha. Tak, to dobry pomysł. Bardzo dobry. Problemy żołądkowe, pamiętaj. To o to tutaj chodzi. O nic innego. Powoli wgryzłem się w twardą i chrupiącą bułkę. Zacząłem wolno odrywać kawałek, po czym opuściłem jedzenie przed siebie i wpatrywałem się w nie tępo. Nie dam rady. Miałem ochotę to wypluć i chociaż nie połknąłem, to i prowokować wymioty. Mimo tego zacząłem przeżuwać wolno pokarm. Kubki smakowe szybko dały mi znać, że to co znajduje się w ustach, jest naprawdę dobre. Skupiłem się na smaku, naprawdę dawno nie jadłem czegoś tak pysznego... Kiedyś bym powiedział: Co, bułka? Nie, dawać mi tu kebsa!
Ale dzisiaj nie stać mnie, i duchowo, i materialnie, i fizycznie. Porąbane, co? Połknąłem, ponownie ugryzłem, potem jeszcze trzy razy. Poczułem, że jestem pełny.
I widzisz, do czego doprowadziłeś?
To tylko raz, dzisiaj już nic nie zjem...
A ta kawa? Myślisz, że to też "nic"?
Właśnie, kawa. Nie mogę jej wypić. Ale tak bym chciał... Kocham kawę. Dobra, pie*dolę to. Raz wypiję. Jeden raz. Być może nawet zrobi mi się niedobre i wszystko zwymiotuję. Ale szczerze? Żeby zwymiotować wszystko, musiałbym z trzydzieści razy palce do gardła wepchać. Albo i nie więcej. To zaszło już tak daleko, że gdy wypiję naraz jedną butelkę wody, zbiera mi się na wymioty. Organizm automatycznie odbiera to jako fakt, iż zaraz będą wywoływane wymioty i się na nie przygotowuje. Niby słabo, ale to naprawdę pomaga, wtedy idzie łatwiej.
- Jaja se robisz? - usłyszałem pytanie ze strony Mefody. Spojrzałem na niego pytająco, a on wskazał głową na kanapkę, którą położyłem przed chwilą na stół. - Ledwo tknąłeś - zauważył, a ja niezbyt wiedziałem, co powiedzieć. Jednak szybko przypomniałem sobie o moim planie.
- Brzuch mnie boli, ughh - oznajmiłem i dodatkowo położyłem dłoń na brzuchu. Nienawidzę okłamywać ludzi. Znaczy, tych, którzy coś dla mnie znaczą i z którymi mam dobry kontakt.
- Może masz za mały żołądek? - spytał, przyglądając mi się uważnie. Poczułem się nieswojo pod jego wzrokiem, więc poruszyłem się niespokojnie na kanapie, opierając plecami o poduszki. Miałem ochotę pójść spać, a najlepiej to się nie budzić.
- Sam nie wiem, co to jest. Lekarz na początku twierdził, że nietolerancja czegoś, chociażby laktozy, czy coś. Ale teraz jest na urlopie i cóż, zobaczymy się dopiero za dwa tygodnie - wymyśliłem na poczekaniu i opowiedziałem spokojnym głosem zmyśloną historyjkę. Modliłem się w duchu by uwierzył. Nie wydawał się przekonany, ale nie ciągnął tematu. Uff, to dobrze.
- Kawa dla panów - przyszła kelnerka, uśmiechając się do nas szeroko. Podała nam z tacy dwa kubki parującego napoju, a ja już poczułem ten wspaniały zapach. Boże, jak ja za tym tęskniłem. Z niemalże uzależnienia do tak długiej przerwy. Chwyciłem kubek w obie dłonie i niemalże od razu się napiłem, czując błogą pyszność w gardle. Zamknąłem oczy, rozkoszując się tą chwilą. Mogłaby trwać wiecznie. Miałem ochotę się rozpłakać, bo w końcu mogłem tego spróbować.
- Kocham kawę - wyznałem po chwili, opuszczając kubek na jedno z ud. Usłyszałem śmiech.
- Widać - uśmiechnął się znad swojego kubka, wyglądał teraz naprawdę niewinnie. Ciekawe, czy też taki jest...
 < Mefoda? To jak, niewinny jesteś? ;P >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz