11 lip 2018

Shu⭐zo CD Lennie

Westchnąłem zawiedziony zerkając za chłopakiem. Kurcze świetne pierwsze wrażenie. Powoli poszedłem w stronę swojego namiotu. Nie mogłem się pogodzić z tym, że nie mam tego kapelusza. Z resztą mniejsza o to. Mogę sobie sam jakiś zrobić. A przed rudzielcem ciężkie zadanie. Wątpię żeby udało mu się to dobrze zeszyć. W dodatku wydawał mi się jakiś zmęczony. Nagle zawróciłem stwierdzając, że tylko tak dla pewności sprawdzę czy Lennie zszyje tą dziurę. Zmieniłem się w psa i pobiegłem w stronę jego namiotu. Po paru chwilkach ostrożnie zaglądałem do środka. Rudzielec siedział na łóżku razem z tym melonikiem, a w rękach trzymał igłę z nicią. Niestety widziałem, że już wręcz tam zasypiał. Żal mi się go zrobiło. Spokojnie obserwowałem jak zaczynał zszywanie tej dziury. Był tak skupiony na robocie, że nawet mnie nie zauważył. Więc cichutko usiadłem sobie w kącie. Nie trwało to długo, a Lennie padł na łóżko nie przytomny z pół zszytą dziurą w tym meloniku. Pomyślałem, że skoro już tu jestem to mu pomogę. Zmieniłem się w człowieka i podszedłem do łóżka. Ostrożnie zabrałem igłę od chłopaka i zacząłem kończyć to szycie za niego. Po dobrych trzech minutach skończyłem. Melonik nie miał nawet żadnego śladu po dziurze. Dumny z siebie zerkałem na chłopaka. Bałem się  że może się obudzi, ale szczerze w to wątpię. Spał jak słodziutki susełek. Odstawiłem cicho kapelutek tam gdzie leżał.

<Lennie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz