- A-ah! M-mam to we włosach... N-nie mam to wszędzie! - Zerwałem się na nogi o mało znów się nie przewracając. - O fuj o fuj o fuuj!! - Starałem się strzepać z siebie wnętrzności stworzenia.
Najeżyłem się. To wszystko jego wina! Na pewno jakoś zwabił to coś tutaj... Skąd mógłby inaczej wiedzieć ,że tu przylazło. Wściekły ruszyłem do mężczyzny.
- Widzisz jak ja wyglądam! Widzisz to?! Mam na sobie wnętrzności tego... Tego czegoś!! - Wskazałem trupa za sobą. - I to tylko i wyłącznie twoja wina! Kim się tobie wydaję ,że jesteś! Ah i to po to wróciłeś no co planowałeś mnie zabić tak!? Świeeetnie po prostu cudownie! Może tego potwora też tu jakoś sprowadziłeś kto wie... - Chwyciłem go za koszulę drżącą ręką. Powoli zacząłem się uspokajać a moje serce przestało walić jak szalone.
Zamrugałem. Powinienem być mu wdzięczny za ratunek. Inaczej na pewno bym zginął czy coś... Ale wtedy gdy mnie złapał. Coś było z nim już wtedy nie tak... Z moich ust już nie wydobyło się żadne słowo. Nie chciałem kontynuować wydzierania się na niego. Bez przesady. Nagle zauważyłem iż mężczyzna się we mnie wpatruje. Drgnąłem delikatnie i cofnąłem się o krok. Jego wzrok był przerażający a do tego w ręku trzymał broń. P...przecież mógł mnie zabić w każdym momencie. Chwiejnie się cofnąłem jednak poślizgnąłem się najpewniej na jakiejś części ciała. Wylądowałem na ziemi i byłem jeszcze bardziej ubrudzony niż poprzednio. Syknąłem cicho i się odwróciłem.
- N...nie chciałem tak wybuchnąć serio... - Usłyszałem w swoim głosie strach.
Tak dawno go tam nie było. Mało co mnie naprawdę może wystraszyć. Ale ten gość... Mu straszenie mnie szło zaskakująco dobrze.

- H...hej Dmitrij ocknij się... I p..proszę nie zabijaj mnie! Błagam cię.... Chcę żyć! - Poczułem na swoich policzkach łzy.
Na pewno wyglądałem żałośnie. Zacząłem wcierać oczy jednak przy tym rozcierałem sobie jedynie maź po twarzy.
- P...przestań się gapić na mój żałosny teatrzyk. - Podniosłem głowę marszcząc brwi.
Podniosłem się z ziemi a moja warga zaczęła drżeć. Za nim się zorientowałem co robię rozgoryczony rzuciłem się na szyję biało-włosego mężczyzny.
- Dziękuję... Dziękuję... Uratowałeś mi życie - Urwałem tak nagle jak zacząłem.
Co ja do licha wyprawiałem?! Odbiło mi już do reszty czy co...
<Dmitrij?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz