30 sie 2017

Akuma CD Pullsatilla

Szedł, przeciskając się przez tłum. Nie występował dzisiaj, gdyż ilość i długość występów okazała się wystarczająca i ku jego uldze, mógł sobie odpuścić popis polegający głównie na prezentowaniu swoich małych wynalazków, wybuchających, przybierających różne kształty, odcienie, ana nawet zapachy oraz dźwięki. Pogratulował paru osobom ładnego show, bo w końcu było na co patrzeć. Mrugnął do schodzącej ze sceny Rue, występowała jako ostatnia, teraz z pomocą Pika sprzątała po sobie, czyli odwieszała liny, ściągała trapezy chwiejąc się na, szczerze mówiąc, groźnie wyglądającej drabinie. Jak zleci, będzie się z niej śmiał dotąd, aż nie odzyska przytomności i nie okaże się, że się połamała. Chociaż, szczerze mówiąc, wtedy też dobry humor by go nie opuścił. Dlatego z półuśmiechem wydostał się jakimś cudem z namiotu, wciągnięty jeszcze przed chwilą przez istną rzekę obserwatorów wcześniejszych pokazów umiejętności cyrkowców. Jeden z lepszych występów, trzeba przyznać, choć widział tylko dwa ostatnie, chciał zjawić się na końcówkę i ponabijać z przyjaciółki. Za co od razu dostało mu się od Pika, zupełnie niezrozumiałe postępowanie. I w tej samej chwili zobaczył coś, co z początku wziął za głaz sięgający mu do kolan - półmrok uniemożliwił mu na trafne określenie obiektu zainteresowania. Przekrzywił głowę z zaciekawieniem, szybko jednak zamarł - to coś się ruszało. Napiął mięśnie niezbyt wiedząc, co powinien zrobić. To człowiek, kucający, z dłońmi przyłożonymi mocno do uszu. Wygląda na dziecko. Rozglądnął się nerwowo na boki. Akurat teraz wszyscy musieli się oddalić, nie ma kogo poprosić o pomoc. Może zgubiła swoich rodziców lub kogoś, z kimś tutaj przyszła i się boi? Bo to na pewno dziewczyna, przynajmniej tak wywnioskował po dłuższych włosach. Jest zielony w pocieszaniu. Co ma zrobić? Przestąpił nerwowo z nogi na nogę, w końcu jednak chrząknął cicho. Chyba go dostrzegła, zaczęła szybko podnosić, a raczej prostować, głowę.
- Wszystko okay? Zgubiłaś się? - spytał jak najłagodniej mógł, nie chciał jej jeszcze bardziej przestraszyć, zniżył się spokojnymi ruchami, kucając naprzeciwko niej. O ile rzeczywiście posiada ona takie oto uczucia. Opuściła dłonie, przyjrzał się jej dokładnie. Niewiele mógł dostrzec w takim oświetleniu, którego raczej wiele nie było, ale już stwierdził, że jest bardzo ładna. Stawiał, że ma nie więcej niż szesnaście lat. Ostrożnie pokiwała przecząco głową, ruszając nią na boki w zwolnionym tempie. Zmarszczył brwi. Skoro nie, to o co chodzi? Przełknął ślinę, szukając w myślach rozwiązania. - A dobrze się czujesz? No wiesz, wszyscy już sobie poszli, występ się skończył jakieś dziesięć minut temu... - powiedział nieco mocniej, ale nadal z opanowaniem, jakimś przejawem troski i zastosowaniem łagodnego brzmienia. Czy tak powinno się mówić do osób w dołku, zagubionych, czy smutnych? Nie miał bladego pojęcia.
- Boli mnie głowa, ale to chyba... nic takiego - odezwała się po chwili, rozglądając na boki nerwowo. Szczerze wątpił w prawdziwość jej słów. Oczywiście wierzył, że źle się czuje ale nie był pewien, czy to faktycznie takie nic, jak twierdziła.
- Wstawaj, zaprowadzę cię do stołówki, jestem z cyrku, napijesz się czegoś, może ci przejdzie... - powiedział, kładąc ręce na kolanach i je prostując, jakby to miało mu pomóc w zmianie pozycji. Wyprostował się i wyciągnął rękę to dziewczyny. Ujęła ją i za jego lekką pomocą wstała, jej dotyk był wręcz lodowaty. Wyglądała słabo, ale na prawdę trudno było to stwierdzić w takich warunkach. Podziękowała skinieniem głowy, po czym odezwała się:
- W cyrku? Bo właśnie... ja chciałabym się tutaj zatrudnić... znalazłoby się miejsce? - spytała z nadzieją w głosie. Uśmiechnął się lekko, dźgając ostrym nożem wyobraźni sarkastyczną odpowiedź narzucającą się na jego usta. Nie teraz, Akuma, ogarnij się, idioto!
- Ja tutaj tylko robię pokazy, nie ze mną takie rozmowy. Na razie chodź, serio powinnaś się czegoś napić, potem zaprowadzę cię do Pika, jest tutaj takim jakby szefem - wyjaśnił z grubsza, już bardziej swobodnym tonem. Widząc jednak, że z lekka się chwieje, pozostał w gotowości. Jeśli ma zamiar mdleć, nie byłoby fajnie, gdyby zaryła o trawę. Przygryzł dolną wargę, błagając w duchu, by podobna sytuacja nie miała miejsca. - Pomóc ci iść? Nie jest ci słabo? - dopytał, ale tylko pokiwała przecząco głową. Jednak na wszelki wypadek, zamiast udać się przodem, szedł obok, po prawej, blisko niej. Ponieważ jest leworęczny, szybciej zareaguje tą właśnie ręką i pokonanie większego dystansu nie będzie takie trudne. Szli niecałą minutę, przynajmniej tak mu się zdawało. Stawiał długie, aczkolwiek leniwe kroki, dostosowując się do tempa dziewczyny. Odkrył materiał namiotu, po czym instynktownie pociągnął za sznurek, służący do zapalania światła. Na moment jasność go raziła, ale po parunastu szybkich zamruganiach wszystko wróciło do normy. Co prawda gdzie tylko nie spojrzał, widział kolorowe plamy, ale to w sumie nic takiego. Przytrzymał barwną tkaninę, przepuszczając swoją towarzyszkę Dopiero teraz mógł się jej lepiej przyjrzeć. Zmęczone, matowe oczy, nieco podkrążone. Czarne włosy z śnieżnobiałymi końcówkami. Naturalne, czy może farba lub coś podobnego? Charakterystyczna peleryna zapięta na szyi, torba i szczerze mówiąc, wydała mu się niewyobrażalnie niska. Wskazał na te krzesła zaraz przy szafkach, kuchence, lodówce i innych tego typu pierdół. Bardzo przydatnych, jeśli już ma być szczerym. Upewnił się, spoglądając w kierunku bladej nastolatki, że bezpiecznie usiadła, po czym odwrócił się i wyjął dwa kubki, nastawił wodę. Sobie też nie pożałuje, o nie.
- Wolisz herbatę, kawę, czy sok? - spytał, sypiąc już sobie niecałą łyżeczkę drugiej wymienionej rzeczy. Potem trochę cukru, wyjął z lodówki mleko. Odkręcił również sok, powąchał i się skrzywił, odwracając się - Jednak sok odpada, podejrzanie pachnie. Mamy też jakieś ciastka...- uśmiechnął się głupawo, niezbyt wiedząc, co innego mógłby w takiej sytuacji zrobić. Czuł się jak typowy dziadek częstujący wszystkim w ogromnych ilościach swoją wnuczkę.

< Pullsatilla? Meh, kawa, herbata, czy zepsuty sok??? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz