24 sie 2017

Midas CD Le Bleuet

Montgomery czuł, jak przyjemne ciepło rozlewa się w jego klatce piersiowej. Ile czasu minęło, kiedy ktokolwiek powiedział mu coś takiego? Cóż, nie liczył już, ale mógł się założyć, że dosyć dawno. Miły dreszcz przebiegł mu przez plecy, gdy chłopak wziął go za rękę. Uśmiechnął się mimowolnie na ten gest, czując się spokojniej, jakby pewniej we własnej skórze.
Odprowadził chłopaka pod jego namiot, pożegnał się i już miał odchodzić, gdy zatrzymało go wołanie młodego krawca.
- Jasne, czemu nie – odpowiedział na propozycję, uśmiechając się lekko na widok radości młodszego. Wyjście wydawało mu się całkiem dobrym pomysłem, po ostatnich przeżyciach obydwaj powinni wyrwać się z cyrku na chwilę i zapomnieć o przyziemnych sprawach. Ruszył do siebie, przy okazji wołając Aurum, która miała zamiar pogonić za czymś w krzakach. Zrezygnowała jednak z pościgu i pognała za swoim właścicielem.
~~~
Następny dzień dłużył się mu nieco, chociaż dzięki ćwiczeniom i pociesznej Aurum udało mu się go jakoś przetrwać. Krzątał się właśnie w namiocie, gdy tygrys otarł się o jego nogi.
- Wybacz, ale będziesz musiała zostać – mruknął do niej, głaszcząc wielki łeb kota. Zamierzał zostawić ją w bezpiecznym namiocie w towarzystwie jej zabawek. Czuł, że będzie niespokojna, jednak zdecydowanie nie mógł zabrać jej ze sobą. Wzbudzałaby nie potrzebną sensację, a niektórzy ludzie mogli różnie zareagować na obecność wielkiego drapieżnika. W dodatku mógł się założyć, że otoczona tyloma świecidełkami i zapachami Aurum, na pewno będzie w iście szampańskim humorze.
Wsunął rękawiczki do kieszeni spodni, chcąc je mieć przy sobie na wszelki wypadek i wyszedł z namiotu. Słońce chyliło się już ku zachodowi, zalewając świat swoimi ostatnimi czerwonymi promieniami. Ruszył do namiotu krawieckiego, wiedząc, że najpewniej zastanie Edwarda kończącego pracę. Wsunął się do środka, alarmując Eda szelestem materiału. Chłopak wzdrygnął się, obracając się w jego kierunku.
- Czy ty zawsze musisz się tak skradać? – zapytał, uśmiechając się szeroko. Midas prychnął na to.
- To ty jesteś nieuważny – odciął się przyjaźnie. Przyjrzał się chłopakowi wnikliwie. – Mam nadzieję, że spałeś dzisiaj trochę po tym nocnym wypadzie – powiedział. Młodszy wzruszył bezradnie ramionami.
- Trochę – odparł. Wyszli z namiotu i ruszyli w stronę wesołego miasteczka. Rozstawiło się ono niedaleko miasta, więc czekała ich jeszcze krótka droga przez bezpieczną, leśną dróżkę.
- Nie powinieneś się przemęczać, nawet najlepsi krawcy potrzebują odpoczynku – upomniał go i delikatnie szturchnął palcem w bok chłopaka. Ten zaśmiał się przyjemnie dla ucha i odpowiedział tym samym.
Wesołe miasteczko, jak na takie miejsce przystało, aż tętniło życiem. Zewsząd dobiegała głośna muzyka, ludzkie śmiechy i rozmowy oraz świst najróżniejszych kolejek górskich. Wielobarwne światełka migotały radośnie, oświetlając stragany, strzelnice, loterie i całą masę innych rzeczy, mimowolnie przyciągając wzrok przechodniów. Ludzie tłoczyli się wokół siebie, dzieciaki obijały się o nogi, dodając całemu chaosowi dodatkowej energii. Monty zerknął na Edwarda i bez wahania złapał go za rękę. Splótł palce z jego i pociągnął go między ludzi, aby przedostać się do mniej zatłoczonego placyku. Gdyby niechcący się rozdzielili, odnalezienie się zapewne zajęłoby ładny kawał czasu. Zresztą każdy pretekst, aby trzymać krawca za rękę i cieszyć się jego dotykiem wydawał się długowłosemu dobry.
Stanęli nieco z boku, chcąc zorientować się w okolicy. Dopiero po chwili Montgomery dostrzegł niewielką budkę sprzedającą bilety na najróżniejsze atrakcje. Ruszyli do kasy.
- Na co masz ochotę? – zapytał Midas, przyglądając się spisowi kolejek i innych atrakcji, takich jak dom strachów. Ceny najróżniejszych karuzeli nie stanowiły dla niego większego problemu, kieszeń załadował zwykłymi blaszanymi krążkami, które po zmianie w złoto powinny spełnić wszystkie ich zachcianki. Sam Midas miał ochotę na pokaźnych wielkości diabelski młyn, jednak zamierzał poczekać na decyzję Eda. Przyjrzał się młodszemu chłopakowi i niemal odruchowo odgarnął z jego buzi kilka niesfornych kosmyków.

< Le Bleuet? :3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz