13 sie 2017

Akuma CD Rue


Przyłożył dwa palce do punktu na szyi, chcąc sprawdzić czy na prawdę głośne uderzenia, które czuje całym sobą i słyszy, to bardzo szybko bijące serce. Spojrzał na boki wręcz spodziewając się zobaczyć obrzydliwe monstrum, które jeszcze przed chwilą rzuciło się na na Rue.
- Nic ci nie jest? Z nogą w porządku?  - spytał, gdy nie dostrzegł nic nadzwyczajnego w pobliżu i skupił całą swoją uwagę przez tę parę chwil na niej. Nie licząc oczywiście bezwładnie leżącej nodze, łapie, czy cokolwiek to jest, wszystko wyglądało całkiem normalnie. Jednak nie mógł się wyzbyć dziwnego wrażenia. A raczej paru. Pierwsze dotyczyło samego faktu, że czuł wię obserwowany. Wręcz skóra, na którą mogłoby faktycznie padać spojrzenie obserwatora, paliła go, jak podczas ciężkiej gorączki. Drugie, że fakt, iż kończyna oderwana od jej właściela NIE krwawi wcale nie jest spowodowane tym, że jest częścią robota, a kolejne przeczucie po części to wytłumacza. Otóż, czuł dziwne mrowienie na całym ciele, umysł pracował bardzo niespokojnie, a zmysły się wyostrzyły tak bardzo, że aż słyszał odgłos wydawany przez spłoszonego jelenia dobre sto metrów dalej. I nie wiedział dlaczego, ale tym dziwnym objawom bezustannie towarzyszyła myśl, że istota na którą się napotkali, to faktycznie coś w rodzaju potwora. Coś, czego powinno się bać. Przekonanie, że monstrum samą swoją obecnością wzbudza niepokój, nawet gdy nikt nie zdaje sobie sprawy z jego obecności, a własną wolą wybudza to wszystko, co właśnie nie daje mu spokoju. Przypomniał sobie wychudzony pysk tuż przy twarzy leżącej dziewczyny, jego puste oczodoły. A przynajmniej tak to odebrał, gdyż wręcz ciemność, coś pod postacią czarnego dymu, wypływało z nich powoli. Z przeżółkłych kłów kapała ślina o mdlącym zapachu. Nie wiedział, skąd również wzięło się to przypuszczenie, ale cała czarna sierść jest ją sklejona. Skorupa powstała właśnie w ten sposób stanowił coś w rodzaju pancerza, dlatego zwierzęciu nie stała się większa krzywda. Cóż, chociaż jego noga się oderwała, od początku miał wrażenie, że coś jest z nią nie tak. I nie chodzi tutaj o sam fakt, że stanowiła dodatkową kończynę, jednak o to, że być może była już wcześniej... naderwana.
- Chyba tak, ale chodźmy już stąd - odparła. Miał już zaproponować, że jej pomoże, ale ruszyła przed siebie, zostawiając go z tyłu do momentu, aż porzucił plan wzięcia pozostawionego odnóża. Chciał tk zrobić głównie dlatego, że mógłby dokładnie ją obejrzeć, przeprowadzić małe badania i doświadczenia, które pomogłyby mu w odnalezieniu się w tej chorej sytuacji. No bo, hej, przecież nic już nie jest takie samo. Prawda wyszła na jaw, a jeśli się z niej zrezygnuje, prawdopodobnie jednocześnie wyda na siebie wyrok. Zastanowił się, od kiedy w ogóle poparł słowa Pika. Od kiedy nazwał je prawdą, a nie pieprzeniem szwleńca, który kiedyś był miłym i przyjaznym kompanem.
- Na internecie nic nie znajdziemy - odezwała się Rue, gdy zaszli do jej namiotu. Podróż okazała się ogromnie długa, ale na szczęście nic nie zakłóciło jej biegu.
- Wiem. Może spytamy Pika? - jednak za nim spytał, znał już odpowiedź. Na pewno ma teraz na głowie wiele obowiązków i cyrkowców.
- Nie, jest zajęty. Może pójdziemy do biblioteki? Tam na pewno coś będzie - zaproponowała. Wzruszył ramionami, w końcu co mają do stracenia? Przecież czekanie w niepewności chy a ich zabije, trzeba coś zrobić, a jak na razie to najlepszy pomysł.
- Jasne. Ale najpierw się umyjmy. Śmierdzimy, od razu wykąpie Heddo - rzucił i nie czekając na odpowiedź, sięgnął po smycz już obudzonego owczarka, który skrzywił się na ten gest.
- Najwyraźniej nie tylko my czujemy nasz smród - zaśmiała się widząc jego zachowanie.
~~~
Po godzinie, bo tyle zajęło mu zmyfie z siebie resztek dzisiejszej przygody oraz życiowego syfu z Heddo, który najwyraźniej lubił wodę bardziej, niż dało się przypuszczać, w nowych ubraniach poszedł do Rue, ponownje dzierżąc swój plecak.
- A gdzie twój pies? - spytała. Przewrócił oczyma.
- Ciebie też miło widzieć. I tak, świetnie się czuję, dzięki za troskę - powiedział, jednak widząc jej spojrzenie, westchnął cicho. -  W namiocie, niech się oswoi z domem. Poza tym nie jestem pewien, czy biblioteka to odpowiednie miejsce dla zwierząt.
~~~
Kartkował książkę z pradawnymi mitami i legendami, chyba już dziesiątą z kolei. Zerknął na stół, cały zagracony zakurzonymi tomiskami, czasem pootwieranymi na stronach, które mogłyby się do czegoś przydać.
- Mam! - krzyknęła nagle Rue. Przechodząca akurat obok bibliotekarka z srogim ryrazem twarzy przyłożyła palec do ust, otwierając przy tym szeroko oczy. No tak, przecież w bibliotece chyba nawet rozmawiać nie wolno. Dlaczego właściwie? To płoszy litery, czy jak?
- Nosz kurde - odezwał sięz wpatrując w fotografię dokładnie takiego samego zwierzęcia, które ich napadło. Wkrótce jednak wzięła z powrotem do siebie księgę, czytając na głos. Oczywiście nieco ciszej, ale i tak w jej głosie słychać było ekscytację i niepokój. W końcu od niemalże godziny natknęli się na jakiś trop.
- "Szaleńczy i krwiożerczy Mortus ( z języka łacińskiego-" mortem" oznacza " śmierć") strzeże tajemnicy wszystkich nadprzyrodzonych istot mających pozostać w tajemnicy przed ludźmi. Dawniej wierzono, że słyszy każdy dźwięk w zasięgu stu kilometrów i bezbłędnie określa miejsce, gdzie powinien się udać, by znaleźć jego źródło. Istota przypomina wilka, istnieją trzy poziomy Mortusa. Pierwszy, najmniej groźmy, posiada cztery kończyny, choć chodzi tylko na dwóch, często myloni go z wilkołakiem. Drugi, pośredni, również posiada cztery kończyny, lecz porusza się na wszystkich. Dzięki temu jest o wiele szybszy i silniejszy. Najgroźniejszy poziom, czyli trzeco, posiada dziesięć łap. Z czasem poszczególne pary znikają, dowodzi to długości życia Mortusa, aż stają się Mortusem na poziomie drugim ( każdy kiedyś był Mortusem Ultra, czyli kategorii trzeciej). Więcej informacji na temat poszczególnych poziomów Mortusa poniżej".

<Rue? Niohm niohm, napiszemy horror??? Nadajemy się xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz