15 sie 2017

Akuma CD Rue

Obserwował, jak je nieco mniejszą od połowy część szarlotki. Nie mógł przestać się zastanawiać nad tym, co przeczytał. Jeśli żyją w grupach, ich szanse na powodzenie zmniejszyły się co najmniej dwukrotnie. Bo przecież na pewno zauważą, gdy zabraknie członka. Jednak on jeszcze żyje, może nie jest tak źle. Zabębnił palcami o chłodny blat w zamyśleniu. A jeśli bestia ciągle ich obserwuje? Skoro w lesie, pełnym szeleszczących liści, gałęzi i innych tego typu pierdół poruszał się bezdźwięcznie, co potrafiłby zdziałać tutaj? Ale może by nie ryzykował. W końcu jedno spojrzenie typowego cywila i już panika gwarantowana. Media, kamery, sekret zostałby wydany. A jednak... do dzisiaj niewielu go zna... Gorzej, jeśli posiads jakieś moce, o których książka nawet nie wspomniała Niewidzialność, czyszczenie pamięci, teleportacja,... Do tego skoro żyją w stadach, czy pozostałe osobniki nie powinny się tym zainteresować? Wkroczyć do akcji, jakoś wspomóc? Westchnął, nigdy nie przypuszczał, że natknie się na coś takiego. I w dodatku stanie się to jego obowiązkiem, czyli obcowanie z istotami nadprzyrodzonymi oraz zabójcami, gwałcicielami, złodziejami,... 
- Padam z nóg - powiedział Rue, spojrzał na nią raz jeszcze. Może lekarz to jednak dobry pomysł? Cała blada, przekrwione oczy, to zmęczenie i senność, słabość... Przeziębiła się? Nie wspominał, że jest jej zimno. Byłaby rozpalona, gorączka także odpada. A jeśli to ma coś wspólnego z Mortusem? W końcu przygniutł ją do ziemi, mógł ją udrapać, ugryźć, może to jej zaszkodziło? Albo też sama ślina? Przecież sam widział, jak kapała na jej twarz... Ponad to w końcu to mroczne stworzenie, mogło sprawić nawet siłą woli, że coś jej teraz dolega. Postanowił na razie to przemilczeć. Jeśli jej się nie polepszy, wspomni o swoich podejrzeniach, o ile sama nie weźmie tego pod uwagę wcześniej.
- Wiem. Pójdziemy do cyrku, prześpisz się - powiedział. Zamyślił się na moment, zaczynał się na prawdę martwić jej pogarszającym się stanem. A co, jeśli się zraniła i pojawiła się infekcja? - Na pewno nie zraniłaś się w lesie? Nie wiem... nie podawałaś, może noga cię boli? Albo połknęłś trochę jego śliny? - spytał. Jednak gdy tylko pokiwała ze zmęczeniem głową nie zgadzając się, opuścił ramiona.
- Chodźmy już - powiedziała, skinął głową.
~~~
Weszli do namiotu Rue, postawił jeszcze ciepłe tortille w pudełkach na łóżku, kupili je po drodze z myślą o tym, że w cyrku trzeba by było się napracować na coś ciepłego i dobrego. Z resztą, dostawa żywności ma być dopiero jutro i zapasy kończą się.
- Za pięć minut wracam - powiedział, kierując się oczywiście do Heddo. Wszedł do swojego namiotu, zastając go chodzącego po sypialni. Nawet nie zareagował na obecność szarowłosego, który wyciągnął z szafy suchą karmę i wsypał ją do miski. Dowiedział się w schronisku, że jeśli zasta ją pustą, powinien dosypać chociaż trochę. Nie widział w tym sensu, ale postanowił trzymać się tej rady, przynajmnjej na początku. Po wszystkim schował paczkę z powrotem, siadając na brzegu łóżka. Wyciągnął dłoń do psa, gładząc go lekko po grzbiecie. Jednak ten nawet się nie zatrzymał, tylko dalej krążył po pokoju. Postanowił, że go tak zostawi. Być może właśnie w ten sposób zaznajamia się z otoczeniem lub zwyczajnie nie jest zbyt towarzyski. Szybko skorzystał z toalety i wział bluzę wkładaną przez głowę - podczas drogi powrotnej do domu zaczął wiać lekki wiatr, a chmury zebrały się na niebie. Powiew stał się nieco mocniejszy, przyśpieszył kroku, docierając do mieszkania Rue. Wszedł do środka i zastał ją pod kołdrą, z kotem na kolanach chyba jedzącym kawałek kurczaka z tortilli właścicielki. Posłał jej udawanie zdenerwowane spojrzenie.
- Mogłaś na mnie poczekać - zmróżył oczy, zaśmiała się słabo. Nieco się zdziwił, normalnie powiedziałaby coś w stylu "Ciesz się, że nie zjadłam twojej". Albo jest na prawdę zmęczona albo też na prawdę ma problem ze śmianiem się, jak to sama stwierdziła.

<Rue? Brak pomysłu, zrobiłam z ciebie chorego człowieka xd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz