6 sie 2017

Akuma CD Rue

Wlepił wzrok w psa, ledwo dostrzegając jego właścicielkę. Maki? Na prawdę, gorszego imienia nie było do dyspozycji? Szkoda, że nie Pimpek, Kajtek albo Ciapek, czy coś. Reksio, chociaż ta bajka obiegła cały świat. Czarna niczym noc sierść połyskiwała w świetle zachodzącego słońca, a żółte zębiska kłapnęły raz, tocząc wzdłuż pyska ślady piany i śliny zmieszanych ze sobą. Szybko jednak uspokojony przez nieznajomą, zaczął tylko wlepiać wzrok w Rue w taki sposób, jakby była tylko przeszkodą na jego drodze, którą trzeba usunąć. Lub zagrożeniem dla jego Pani, co równało się z takim samym zakończeniem tej opowieści. Nadal z naprężonymi do skoku mięśniami, uszami pozostawionymi głęboko w futrze na karku, z opuszczoną lekko głową i gardłowym warczeniem ledwo dosłyszalnym w hałasie miasta, wyglądał na prawdziwego wilka. Dłuższa sierść, jaką pies był obdarzony to jedyne, co mogło zmylić. Chociaż pewnie znawcy psów by się kłócili. Na moment złapał kontakt wzrokowy z wyraźnie odznaczającym się samcem, odpowiedział takim samym groźnym spojrzeniem, jak niższy kompan kobiety. Dobrze wiedział, że patrzenie prosto w oczy nieznanemu zwierzęciu to samobójstwo, więc gdy ten zrobił parę szybkich kroków w przód, nie zdziwił się i gotowy odskoczył w lewo. Owczarek jednak zatrzymał się, słysząc głos właścicielki. Nawet na moment nie zaprzestał wpatrywania się w chłopaka wzrokiem godnym dzikiego niedźwiedzia. Być może czuje dym zionący od ubrania chłopaka. Lub kota. Cholera, kot.
- Jesteśmy cali w sierści kota - odezwał się nagle, po raz pierwszy spoglądając na kobietę. Dużo niższą od niego, z chustą zawiązaną na przodzie głowy. O ciemnych oczach i wielu znaczeniach w postaci piegów na twarzy. Laura? Nie, nie tak jej było. Je*ać. Co ona tutaj robi?
- Wszystko okay? Kiedy uciekłaś? Jakie są straty??? - spytał, na co dostał kuksańca od Rue.
- Właśnie to powiedziała - wyjawiła w "sekrecie". Spojrzał przepraszająco na bezwłosą, miał już powiedzieć, że to przez psa, ale się nie odezwał. W życiu nie powiedział źle o tych czworonogach i nie ma zamiaru tego robić.
- Wiele blizn, brak włosów, ale odzyskałam Makiego! - kucnęła, gdy pies na dźwięk swojego imienia obrócił się i postawił uszy do góry, jakby chciał pytać, czy czegoś od niego oczekuje. Widząc ją na jego wysokości potruchtał i usiadł obok, dając się głaskać pomarańczowymi paznokciami po łbie. Już na pierwszy rzut oka było widać, że tę dwójkę łączy wyjątkowa więź. Poczuł jeszcze większą chęć do posiadania zwierzęcia. Dlaczego wcześniej na to nie wpadł? Papuga też byłaby fajna, i wiewiórka. Burunduk konkretnie. Iguana. Jeleń. Harpia. Wilk. Dużo tego, ale pies. Pies to coś wyjątkowego. - A, i tak, pewnie chodzi o kota, też go czuję. - Uniósł wysoko brwi, idąc w ślad za Rue. Zaśmiała się, po czym kichnęła.
 - Alergia - wytłumaczyła krótko, na co pokiwał głową ze zrozumieniem. Alergie psują życie, tutaj mógł się zgodzić. Aż trudno w to uwierzyć, ale bardziej pasowała mu na kociarę, niż psiarę. Chociaż do twarzy jej ze swoim mniejszym przyjacielem.
- Współczuję - odezwała się akrobatka. Dziwne, pierwszy raz tak o niej pomyślał. To słowo także mu do niej nie pasowało, chociaż widział ją w akcji. Na trapezach. Co prawda tylko raz, ale było widowiskowo. I to jak! No tak, pewnie trudno jej było wyobrazić sobie życie bez Miki. Typowa kociara z kotem. Typowy psiarz bez psa, z ukradzionym kotem.

<Rrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr
rrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrue?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz