12 sie 2017

Rue CD Akuma

To wyglądało, jakby zaraz mieli na siebie skoczyć. Kotka nerwowo machała ogonem, tak samo jak pies. W końcu jednak Mika się przewróciła na plecy, a łapkami próbowałam dotknąć pyska nowego towarzysza, który ją trącał.
- To dobrze. Już się bałem, że będzie miał coś przeciwko kotom - powiedział Akuma siadając na krześle i tak samo jak ja patrzył na zwierzaki.
- Wtedy to być nawet nie mógł koło mnie przechodzić - stwierdziłam lekko zamykając oczy. Jak on mnie mógł obudzić o piątej rano? Ja go chyba zabije... Nie mógł tu wejść tak, żeby mnie nie obudzić? Cholerny psychofarmer...
- E, żadna strata - wzruszył ramionami. Pokazałam mu język i się położyłam na łóżku udając obrażoną. Zaczęłam się śmiać, kiedy Mika złapała...
- Dalej ma Borys? - zapytałam, kiedy sobie uświadomiłam, że nie znam jego imienia. W końcu Akuma w pewnym momencie stwierdził przy mnie, że zmieni mu imię, nie?
- Heddo - odpowiedział. Podniosłam jedną brew do góry samej się lekko unosząc na łokciu.
- Co to za imię? - zdziwiłam się.
- Jego się pytaj. Sam sobie takie wybrał. Zareagował na nie - wskazał na psa, jakby to on był winny wszystkiego. A, właśnie. Zaśmiałam się wtedy, gdy Mika złapała... Heddo za szyje i się na nim uwiesiła, a pies stał w miejscu i się nie ruszał, jakby nie pewny, co teraz zrobić. Czy moja kotka chciała go przytulić, czy może ukręcić mu kark? Chyba to pierwsze, skoro potem znowu zaczęła się z nim bawić.
- A co to w ogóle znaczy? - zapytałam ciekawa. Dla mnie to imię było dziwne.
- "Szef" po japońsku - jeszcze bardziej się zdziwiłam.
- A skąd ty znasz japoński?
- To mój język - odparł poważnie, także nie miałam wątpliwości, czy sobie żartował, czy mówił prawdę. Był Japończykiem?
- Łał - powiedziałam siadając na łóżko i przyglądając się zabawie naszych zwierzaków. - Tyle z tobą przeszłam, a tak dużo nie wiem - stwierdziłam z załamaniem w głosie. Akuma za to się uśmiechnął i oparł o oparcie krzesła, kładąc na nic także ramionami. Heddo nagle do mnie podszedł i zaczął obwąchiwać. Nie ruszałam się, nie chciałam zrobić żadnego ruchu, aby go nie spłoszyć. - Przecież n nie reaguje na ludzi - powiedziałam lekko odchylając głowę do tyłu, kiedy poczułam jego śmierdzący oddech na mojej twarzy. Fuj! Niech go ktoś wykąpie!
- Na ludzi może nie, ale na koty chyba wręcz przeciwnie - stwierdził. Poruszył mój brzuch nosem, potem nogę w gipsie, aż w końcu Mika postanowiła mnie od niego uwolnić i skoczyła mu na ogon. Pies automatycznie się odwrócił i zaczął ją szturchać nosem.
- Cudnie. Jestem kociarą, do której słabość mają psy - stwierdziłam z lekkim rozbawieniem.

*

Nadeszła siódma. Do tej godziny zwierzaki zdążyły się na tyle wybawić, ze razem zasnęły na moim materacu. Cudnie. Potem będę musiała sprzątać po nich sierść, a co gorsza, moja kołdra idzie do prania. Nie mam nic przeciwko psom, ale ten akurat na tyle śmierdzi, że nie zasnę, jeśli tego nie wypiorę. Wstałam i się przebrałam, każąc Akumie się odwrócić.
- Chyba będę musiała ci pożyczać Mike, skoro z nią zasnął, a wcześniej nie chciał - stwierdziłam naciągając na siebie bluzkę i podchodząc do chłopaka. Oparłam się o krzesło chwytając kulę pod pachę.
- Teraz jest jasno - wzruszyłam ramionami.
- To co. On chyba woli ją, niż ciebie - za te słowa zostałam lekko uderzona w ramię. - Ale co mnie bijesz? - prychnęłam chwytając drugie kule.
- To się jeszcze zmieni.
- Ta, pies najlepszym przyjacielem człowieka, a sypia z moim kotem - zaśmialiśmy się.
- Więcej tego nie mów - stwierdził z uśmiechem.
- Zobaczę - po tych słowach skierowałam się do wyjścia z namiotu. Zimne powietrze ogarnęło moje ciało, poczułam ciarki, a po chwili przyjemne powietrze w płucach. Wyciągnęłam ręce ku górze, stojąc na jednej nodze. Nagle obok mnie pojawił się chłopak.
- Myślisz, że jak ich tu zostawimy, uciekną? - zapytał.
- Myślą, że gdy ich tu zostawimy, zdążymy wrócić, nim się obudzą. Koty śpią cały dzień, a twój nie przespał nocy - stwierdziłam i na tym ten temat został zakończony, ponieważ Vulnere - nasza zielarka - kazała nam iść do cyrku, ponieważ mamy jakieś zebranie. Bez większych pytań (od razu nam zwiała!) udaliśmy się w tamtą stronę, ale z moimi krokami na miejscu byliśmy ostatni.
Nigdy nie przypuszczałam, że dożyje takiego... przemówienia. Nie mam pojęcia co to było, ale chyba jakiś żart. Pik zaczął nam opowiadać o jakichś potworach, zaczynając od morderstw i znikania ludzi. Kiedy o tym powiedział, musiałam się jakoś zmusić do przestania wspominania tamtych chwil, a słuchania jego. Potem dowiedziałam się, że ten cyrk założył jakiś Papa (Smerf!) i dzięki jakiemuś kamieniowi... nie, na prawdę tego nie rozumiem. To jest jakiś żart. Koniec końców dowiedziałam się, że mamy zabijać potwory, a pomagać ludziom... takim jak ja i Akuma - porwanym.
To musi być żart.

<Akuma? Twoja kolej, ja jestem unieruchomiona>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz