15 mar 2017

Lottie CD White

Całe moje zatroskanie i nieśmiałość prysły jak bańki mydlane, a ja wybuchłam głośnym śmiechem.
- Naprawdę? – spojrzałam na niego z rozbawieniem – Ciężko mi to sobie wyobrazić, haha!
Miałam wrażenie, że White specjalnie chciał mnie jakoś rozśmieszyć lub rozbawić, zapewne mając na celu wywołanie na mej twarzy jakiegokolwiek uśmiechu czy chociaż cichego chichotu. Nawet, jeśli jednak nasza znajomość to jego wygrany zakład, to i tak jest świetnym człowiekiem. Zdawało mi się, że przy nim mogę robić i mówić cokolwiek, a on zrozumie. I nie będzie się śmiał. Bynajmniej nie na głos.
- Ach, te kwiatki. – rzekłam, patrząc na brzegi ścieżki, którą podążaliśmy – Są bajeczne. Masz pojęcie, co to za gatunek?
- Zdaje się, że przylaszczki. – odparł, przyglądając się roślinkom. Kucnęłam przy jednej z kępek i zerwałam trzy kwiatki, obracając je w palcach. Ostatecznie wsunęłam je sobie we włosy, tak, by były widoczne, po czym odwróciłam się w stronę chłopaka.
- I jak wyglądam? – zapytałam, uśmiechając się nieśmiało. Czułam się trochę pewniej. Chyba wygadanie się ze wszystkich swych trosk i zrozumienie ze strony White’a dodały mi nieco odwagi.
- Pasują ci. – odparł wesoło, spoglądając na mnie. Och, nie, nie da się być smutnym w jego towarzystwie.
Wstałam, po czym ruszyłam dalej, a White za mną. Miałam nadzieję, że dobrze idę, w końcu ostatnio byłam w domku w drzewie naprawdę bardzo dawno temu. Nie miałam ani czasu, ani ochoty, ani towarzystwa, by iść w to miejsce, chociaż było tam naprawdę ładnie – a tym bardziej wieczorem.
- Co lubisz robić? – chłopak najwyraźniej nie lubił niezręcznej ciszy, dlatego też wymyślał coraz to nowsze tematy. Odwróciłam się w jego stronę i wzruszyłam delikatnie ramionami.
- Lubię przebywać ze zwierzętami. – powiedziałam po chwili wahania – Tak, zwierzęta są kochane. I… lubię słuchać historii. I śpiewać.
- Śpiewać? – powtórzył White z zaciekawieniem; to nie wróżyło niczego dobrego.
- Taaak… - potwierdziłam ciszej, spoglądając na niego.
- Chciałabyś coś zaśpiewać? – zapytał zachęcająco i nad wyraz radośnie.
- Ja… nie wiem. – wymamrotałam cichutko – Nie spodoba ci się.
- Ależ spodoba. – nalegał przyjaźnie – Na pewno śpiewasz bardzo ładnie.
- No… - spojrzałam na jego zachęcający wyraz twarzy, po czym westchnęłam cicho – Okej. Ale tylko dwie zwrotki.
Skończyłam na ostatnim tchu, po czym wypuściłam powietrze. Takie śpiewanie trochę mnie zawstydziło, ale starałam się o tym nie myśleć.
- Eee… - zaczęłam, zanim zdołał jakkolwiek to skomentować – Chyba już jesteśmy prawie na miejscu?

<White? Wybacz, uwielbiam motyw pieśni w opowiadaniach xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz