4 mar 2017

Naamio CD Nymph

Chciał wyjść. Jak to na gwiazdora przystało. Nie będę go zatrzymywać nie należę do takich. Jak chce niech idzie, luz poradzę sobie sama.
Patrzyłam na niego, pustym wzrokiem. Już nie chciało mi się próbować z nim zgrać, jak on woli być gwiazda to niech se ja gra, ja się wycofam.
Zaraz co? Czyżbym się poddała? Oh, czyli stara Naamio wraca do gry...
- Jak będziesz wychodzić, zasuń za sobą. - odwrociłam się i położyłam się pod kocem, zamykając oczy.
Z tego co słyszałam on chyba się ruszył i wyszedł. Odczekałam chwilę i spojrzałam tam gdzie stał, poszedł sobie.
Gdy oddałam się w objęcia Morfeusza. Nawet dzwoniący budzik nie dał rady mnie obudzić.
Dopiero koło godziny 16 wstałam, nie miałam ochoty wstawać. Usiadłam tylko i zjadłam połowę kanapki, wypiłam kilka łyków wody i poszłam dalej spać.
Obudziłam się kolejnego dnia koło cztermastej. Wstałam, poszłam do łaźni, gdy już byłam gotowa. Poszłam w kierunku treserki zwierząt, akurat foka była blisko wody, więc usiadłam koło niej. Ona jakby mnie wyczuła i położyła łeb na moich kolanach, mogłam ja sobie do woli głaskać.
Czułam się obserwowana, ale próbowałam to ignorować, aż W końcu ciekawość zwyciężyła i spojrzałam za siebie stał tam Nymph.
Gdy pożegnałam się ze zwierzęciem minęłam go, nie zaszczycajac go spojrzeniem czy też słowem. Poszłam na salę treningowa, a prościej mówiąc siłownię. Gdy już byłam na siłowni, poszłam na bierznie, parę osób się uśmiechnęło. Taki mały sposób na ucieczkę.
- Maneya to ty? - Odwrociłam się w lewo, dawno nie słyszałam tego imienia. Zeszłam z bieżni, i nie wierzyłam własnym oczom.
- Porsche. Kope lat. Co słychać. - Uśmiechnęłam się i przytulilam ja lekko.
- A no wszystko jest znosnie, bez ciebie to nie to samo. Ogólnie to ekipa trochę się rozleciala. To może opowiem Ci przy gorącej czekoladzie.
- Pewnie. - Razem z Porsche, poszłam do kawiarni, zamówiłyśmy i siadłyśmy w rogu. Tuż po kilku minutach przyniosła nam kelnerka zamówienie.
- To tak Chris i Bri, się rozeszli. Bri jest z bratem Chrisa i są w Nowym Yorku, spodziewają się dziecka. Chris trochę stał się odlutkiem, ale wciąż się kumplujemy. Z Val i Kimberly mam wciąż kontakt ale jedna wyjechała do rodziców, a druga musiała się wyprowadzić. Tak więc przyłączyli się nowi i jest teraz no oprócz mnie, ciebie i Chrisa, to jeszcze trzy osoby. Dwóch chłopaków i jedna dziewczyna. To tak Mike jest homo, i zarywa do Chrisa to mega śmiesznie wygląda. - Porshia, bo to jej pełne imie. Pokazała mi zdjęcia, uśmiałam się aż parę osób spojrzało w moim kierunku.
- To tak ten chłopak i dziewczyna to rodzeństwo, i to są bliźniaki. To ta niebieskowłosa to Żaneta, a ten jej brat rudy to Jason.
Gdy po okrągłych czterech godzinach, pożegnałam się z nią i ze słuchawkami wracałam. Jeszcze nie było na tyle ciemno. Poszłam do namiotu się przebrać w dwuczęściowy strój i poszłam poćwiczyć było parę osób, ale słuchawki pomagały.
Zaczęłam tańczyć i robić różne figury. Trampolina najbardziej pomagała. Jak tylko reszta zauważyła jak się bawię, to się przyłączyli. W grupie raźniej.
Akurat kątem oka zauważyłam Nymph'a. Ale zignorowałam go.
Wybiłam i dosięgnęłam trapeza. Robię to dla siebie nie dla niego.
Gdy widziałam, że przyszedł ćwiczyć. Razem z resztą poszłam na trybuny i gadaliśmy, śmialiśmy się.
Było mi trochę szkoda, że się tak, a nie inaczej zachował ale najwyraźniej inaczej nie umie. Wstałam jak nigdy i podeszłam do niego, akurat odpoczywał.
- Za grosz szacunku nie masz. Najwidoczniej, źle mi parę wybrali. A takie gwiazdki nie umią nikogo przy sobie utrzymać, nawet jeśli ktoś chce się z tobą zaprzyjaźnić. Jesteś zgorzkniały, niby taki uroczy ale jesteś pusty. Spoko spytam Pike czy mogę być sama, jakoś zorganizuje sobie partnera. Bo ty się z nikim nie liczysz. Dla ciebie nikt inny nie istnieje tylko to i trochę mi ciebie szkoda. Zresztą nie będę marnować czasu dla takiego kogoś jak ty. - zacisnełam dłonie w pięści i poszłam. Wyszłam i po prostu poszłam do swojego namiotu, zamknęłam go i się położyłam.
Wzięłam maskę, która zawsze zostawiałam.
Położyłam ja do walizki pod łóżkiem. Poszłam spać. 
<Nymph?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz