6 mar 2017

Akuma CD Rue

Na początku biegł ile sił w nogach czując, że nieobecność Rue jest dla niego niekorzystna. Wkrótce jednak dał się samemu sobie przekonać, iż teraz pościg nie różnił się niemal niczym, co jeszcze przed chwilą. Skręcił gwałtownie w prawo, gdzie jeszcze przed chwilą dostrzegł niewielką przestrzeń z każdej możliwej strony zastawioną straganami z pożywieniem, najczęściej warzywami i owocami, niekoniecznie świeżymi. Udając, że niecelowo tam wbiegł, odwrócił się o sto osiemdziesiąt stopni, by upozorować chaotyczną ucieczkę. Był pewien, że ścigający go ludzie zdaliby sobie sprawę, że coś tu nie gra, gdyby tak biegł sobie bez przeszkód w stronę komisariatu. To byłoby nader oczywiste, nawet dla kogoś o bardzo nikłej inteligencji. Przeklął, gdy o mało co nie dał się złapać za rękaw bluzy jednemu z podpalaczy. Naliczył ich piątkę, ale nie był pewien, gdyż resztę osób dojrzał tylko kątem oka. Przyśpieszył jeszcze bardziej, czasem wykonując pozorne zakręty, by dodatkowo zmylić wroga. Sytuacja wyglądała dosyć poważnie, ale parę razy parsknął śmiechem, gdy ludzie uskakiwali mu z drogi, zaraz wstrzymując oddech, gdy kolejna piątka mężczyzn prześlizgiwała się obok nich z niemałym hałasem.
- Mój Boże...- usłyszał wstrząśnięty głos matki trzymającej dziecko na rękach, gdy przewrócił wózek, w którym mogło się ono znajdować. "Zajebiście, prawie zabiłbym dziecko"- głos w jego głowie brzmiał ponuro i niezwykle ostro. Musi być ostrożniejszy. Gdyby dziewczynka (wywnioskował po różowym wózku) znajdowała się w swoim jeszcze niedawno bezpiecznym schronieniu, mogłaby się poważnie zranić, a nawet umrzeć. Nad całą sprawą rozmyślał jednak tylko parę sekund, gdyż ponownie musiał skupić się na ucieczce. Nagle jego uwagę przykuło coś zupełnie innego, niż goniący go mężczyźni.
- Rue!- z jego gardła wydobył się głośny krzyk, który i tak został zagłuszony przez ruch uliczny oraz gwar panujący na targu. Przeklął siarczyście, gdy zauważył, że szybciej biec już nie da rady. Spojrzał w jej stronę, jak po raz kolejny rzuca kamieniem w stróża prawa, a przynajmniej tak mu się wydawało. Cokolwiek chciała w ten sposób uzyskać, w końcu poskutkowało, gdyż w jej stronę szybko podbiegł on i kilka osób mu towarzyszących. Tak, to zdecydowanie jakiś gliniarz. Bez namysłu pognał w tamtym kierunku. Widział, jak szybko poruszają się jej usta, czyli próbowała coś wskórać w sprawie podpalaczy. Wkrótce z tłumu ludzi wybiegło parę osób z nożami w dłoniach, co zdecydowanie nie zrobiło dobrego wrażenia w oczach policjantów. Po chwili dziewczyna odwróciła się i palcem wskazała również w stronę Akumy, za którym pędziła pozostała grupa. A raczej się zatrzymała widząc, że do akcji wkroczyli policjanci. Czterech ruszyło w stronę tych jeszcze przed chwilą goniących Rue, jeden został i trzymał ją za ramię, mówiąc coś do kwadratowego urządzenia. Chłopak nie miał pojęcia, jak się to nazywa, ale musiał odeprzeć myśl o tym, że też takie chce. Po niemalże minucie z posterunku wysypało się dobrych dziesięciu gliniarzy, gotowych do pościgu. Ci goniący Akumę zdążyli uciec, ale zauważył to dopiero wtedy, gdy dotarł do Rue i faceta, który jeszcze przed chwilą wzywał wsparcie. Posłał pełne triumfu spojrzenie piątce złapanych, ale zaraz uświadomił sobie, że przecież jeszcze jedna taka grupa biega wolno po całym targu.
- Tam pobiegli.- oznajmił policjant, wskazując do nowo przybyłych kierunek, skąd przed chwilą cyrkowiec przybiegł. Trzech stróżów prawa skierowało się w tamtym kierunku, reszta rozbiegła się w różne strony. No tak, przecież nogą być wszędzie.
- A teraz, dzieciaki,- usłyszał jego głęboki głos- opowiecie mi wszystko dokładnie, dobrze?- niby wypowiedź brzmiała łagodnie, ale jakby z wrogością.

<Rue?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz