20 mar 2017

Akuma CD Rue

Czuł się wyśmienicie, ale gdy z płynnością baletnicy ( tak mu się zdawało) wszedł na "swoje" łóżko, od razu zasnął. Obudził go czyiś krzyk. Zamiast jednak na niego zwrócić uwagę, zawył z bólu. Miał wrażenie, że głowa zaraz mu pęknie, oczy się wypalą, a wnętrzności zwymiotuje. Czuł się, jakby był żywą śmiercią.
- Hleaehy, mszlaszl klacea?!- usłyszał ten sam bełkotliwy krzyk, co wcześniej. Czyli to prawda? Czyli przyszli po niego?! Ponownie jęknął z bólu i przestrachu, podnosząc głowę. Otworzył oczy, wiele jednak nie zobaczył, gdyż włosy w jeszcze większym nieładzie, co zwykle, wpadały mu do oczu i kłuły niemiłosiernie, nie pozwalając na wyraźny odczyt obrazu. Uniósł dłoń, jednak za wiele nią nie zdziałał, gdyż to właśnie na niej spał i nie mógł nią poprawnie ruszać. Bezwładna część ręki, czyli od palców aż po łokieć, opadła mu na twarz. Jakimś cudem ją z niej ściągnął przy okazji odgarniając większą część włosów. Mrużąc oczy z fatalnego stanu oraz z oślepiającego światła, spojrzał na postać siedzącą obok niego. Śmiałą się. Tak, wyczuł to całym sobą. Boże, czyli to prawda? Czyli po śmierci przyjdzie po niego sam diabeł? Poprawka - przyszedł? Przełknął głośno ślinę, jednak następne co zrobił, to mruknął niezrozumiale, chwiejącym się niskim, zachrypniętym głosem:
- Diable, spie*dalaj, daj mi pół godziny - po tych słowach jego ciało ponownie opadło na miękkie posłanie. Nie był w stanie racjonalnie myśleć. Zbyt źle się czuł, zbyt mało miał kontaktu z rzeczywistością. Miał wrażenie, jakby wokół grały małe czerwone stworzonka, czyli posłańcy diabła, na diabelskich skrzypcach. Huk instrumentu w rzeczywistości był spowodowany szumieniem w uszach oraz wyraźnym pulsowaniem skroni. Powoli zaczął słyszeć coraz wyraźniej śmiech, który trwał non stop. Mimo strachu spał. " Pieprzyć to, pieprzyć diabła".
- Kac jak nic - usłyszał znajomy sobie głos, tyle, że mocno zniekształcony. Dziwnie rozciągnięty. Poderwał się, półprzytomny, ponownie jedząc własne włosy.
- RUUAAAEE, CIBIO TRYŻ DRORWOLI?!- wykrzyczał, a raczej głośno wybełkotał, znacznie piskliwiej, niż wcześniej. Wciąż jednak nie mógł pozbyć się chrypy. Następną jednak rzeczą nie było uratowanie jej przed diabłem, lecz pójście spać. Na wpół śniąc czuł, jak pod nim coś się prześlizguje. Miał wrażenie, jakby turlano nim po stromym zboczu, prosto do komnaty samego szatana. Miał wrażenie, jakby świat wokół wirował. Do tego wybuchająca głowa oraz płonące żywym ogniem oczy oraz brzuch.
Po jakimś czasie, nie był pewien, jakim, zauważył, a ściślej mówiąc poczuł jakiś obiekt obok siebie. Przez zmrużone oczy widział niewyraźną sylwetkę dziewczyny.
- Rue? - wychrypiał. -Jak tyś tutaj wlazła? - spytał pewny, że znajduje się w swoim "niedostępnym dla nikogo" pokoju oraz "nie do zdobycia" łóżku. A raczej materacu rzuconym niedbale na ziemię.

< Rue? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz