19 mar 2017

Vogel CD Smiley

Wyciągnąłem delikatnie dłoń, aby złapać za długą linkę, jaką była smycz, lecz szybko ją cofnąłem. Spojrzałem się na swoją kończynę, zaciskając przy tym pięść.
- Przepraszam, ale wolałbym nie -Powiedziałem zrezygnowanie.
Dziewczyna jakby posmutniała, lecz tuż po chwili skinęła głową i delikatnie się uśmiechnęła. Przykucnęła przy swoich pupilach, a następnie zapięła im smycze. Przy wstawianiu, cmoknęła do nich, po czym spojrzała się na mnie.
- To idziemy? -Zapytała.
Przytaknąłem i podszedłem do wyjścia. Przytrzymując je, czekałem aż ona i zwierzaki przejdą. Kiedy już to zrobili, ja również wyszedłem, poprawiając przy tym swoje ubranie. Podszedłem do niej i uśmiechnąłem się w jej kierunku.'
- To gdzie pójdziemy? -Zapytałem się z nieukrywanym podekscytowaniem, jakbym był jakimś małym dzieciakiem, które na koniec podróży miałoby dostać górę słodyczy, a teraz nie może się tego doczekać.
- Hmm -Mruknęła cicho, ruszając z miejsca. Złapała się za swoją brodę, po czym z uśmiechem wysunęła pomysł -To może pójdziemy do Domku w drzewie? -Zaproponowała.
Zdziwiłem się na jej słowa. W sumie nigdy tam nie byłem i byłoby nawet ciekawie pójść tam z nią. Zgodziłem się więc na jej pomysł, po czym zaczęliśmy iść w tamtym kierunku. A przynajmniej ona mnie tam prowadziła. Po kilku minutach wyszliśmy z terenów cyrku i znaleźliśmy się na polnej drodze. Wokół nas rozciągał się mało zarośnięty las. Błądząc zamyślonym wzrokiem po każdym kolejnym drzewie, usłyszałem jej spokojny głos.
- Co lubisz robić w wolnym czasie?
Spojrzałem się na nią z zaciekawieniem. Dlaczego zadała takie pytanie -Pomyślałem, lecz szybko odnalazłem odpowiedź. W końcu znamy się niecały dzień, a do tego nic o sobie nie wiemy. Westchnąłem cicho i zwiesiłem głowę.
- Zazwyczaj... -Zastanowiłem się, jak mam powiedzieć, aby się nie przestraszyła, czy coś -Zazwyczaj chodzę do biedniejszych dzielnic i robię tam zabronione występy żonglerskie -Nabrałem orzeźwiającego powietrza w płuca i dodałem -lub chodzę na strzelnicę. -Spojrzałem na nią, przez co niemal nie wybuchnąłem śmiechem.
Smiley miała delikatnie otwarte usta i patrzyła się na mnie, jakby ujrzała jakiegoś zbrodniarza. Pokręciłem głową i posłałem jej spokojne spojrzenie.
- Nie martw się, nie poluję czy coś -Oświadczyłem, spoglądając tym samym w stronę liska, który najwidoczniej się przeraził, gdyż szybko zmienił swoją pozycję i szedł po drugiej stronie, z dala ode mnie. Niebieskooka pokiwała głowa i spojrzała się na swoje zwierzaki.
Czyżby aż tak się wystraszyła? Nie na pewno nie -Odpędziłem od siebie te myśli, przy okazji kręcąc głową. Z powrotem spojrzałem przed siebie i wypuściłem biały, ledwo widoczny, obłok.
<Smiley?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz