1 mar 2017

Vogel CD Smiley

Jak się okazało, tą ważną osobistością była mała psina o imieniu Bisca. Zaraz po jej ujrzeniu stwierdziłem, że Smiley bardzo lubi słodkie rzeczy, a przynajmniej wszystko na to wskazywało. Zaśmiałem się pod nosem, a gdy tylko usłyszałem jej pytanie, zamyśliłem się na chwilkę. Co będziemy robić -Teraz to pytanie zaprzątało moją głową. Wzruszyłem ramionami i ponownie rozsiadłem się w fotelu, łapiąc przy tym ten sam kubek z jeszcze ciepłą cieczą w środku. Nieważnym było, co będziemy robili później, a przynajmniej nie wtedy, kiedy piję czekoladę. Właśnie w tej chwili miałem szansę skupienia swoich myśli, aby zaproponować, gdzie byśmy mogli się udać. Pod wpływem zamyślenia, nawet nie zauważyłem jak mała sunia podeszła do mnie i wlepiała swoje maślane oczka we mnie. Gdy jednak to ujrzałem, suczka zamerdała ogonem, a następnie wspięła się przednimi łapkami na moje kolano, delikatnie je drapiąc. Uznałem to za zachętę do zabawy, przez co prychnąłem, a co za tym szło, prawie wyplułem czekoladę. Złapałem się jednak w porę za usta, kaszląc przy tym. Smiley, niemalże od razu jakby wiedziała, że tak się stanie, podeszła do mnie. Spojrzałem na nią kątem załzawionego oka, odkrywając przy tym kącik ust, w którym kreował się delikatny uśmiech. Dziewczyna zatrzymała się przy mnie, nie bardzo wiedząc, co ma w tej chwili zrobić. Raz jeszcze odkaszlnąłem, po czym westchnąłem głęboko, odchylając głowę do tyłu.
- Mamo... -Mruknąłem lekko zachrypniętym głosem -Jeszcze trochę i bym ci tu zszedł -Zaśmiałem się, a następnie obejrzałem się za siebie, gdzie obecnie znajdywała się ona.
Niebieskooka wypełniła policzki powietrzem, paląc przy tym delikatnego buraka. Wyszczerzyłem się, ukazując rząd zębów, lecz chyba ich nie zauważyła, gdyż po naburmuszeniu się, od razu się odwróciła, podchodząc do stolika. Sięgnęła za swój kubek i upiła z niego łyk, a następnie spojrzała na mnie, trzymając mocno w dłoni swój kubek.
- Jeżeli raz jeszcze mnie tak nastraszysz, to osobiście cię uduszę -Powiedziała poważnie, choć widziałem w jej oczach iskierki rozradowania.
Uniosłem dłonie w geście obronnym, po czym zacząłem nimi poruszać.
- Spokojnie -Zaśmiałem się nerwowo -Chyba nie mówisz poważnie?
- Może -Dziewczyna zamyśliła się, śmiejąc się przy tym.
Widząc jej podejście do tej rozmowy, teatralnie przyłożyłem wierzch dłoni do czoła i pochyliłem się w bok.
- Och jakaś ty okrutna, pani! -Załkałem płaczliwie -Niechaj kara będzie mniej surowa, dla takiego wybryku natury, jakim cię, pani, szczycę. Złóż łaskę w mym imieniu i nie dołuj się już, gdyż twych łez już kres. -Na zakończenie przeniosłem się na podłogę, kończąc na kolanie, klęcząc przed nią z uniesioną do góry dłonią. Zwiesiłem głowę i ponownie załkałem, kiedy jednak chciałem już coś powiedzieć, skutecznie przeszkodziła mi w tym Bisca.
Psina podeszła do mnie, kładąc swoje łapki na moim torsie, naciskając tym samym na niego. Niemalże wyplułem powietrze zgromadzone wewnątrz płuc. Spojrzałem się na suczkę. Nie mogłem się jednak gniewać. Pogłaskałem ją po główce i ponownie zwróciłem się w stronę twarzy Smiley. O ile jeszcze mnie oczy nie myliły, dziewczyna z trudem powstrzymywała się od śmiechu. Również zacząłem się śmiać. Po krótkiej chwili zacząłem wstawać, podpierając się o mały stolik.
<Smiley?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz