10 mar 2017

Rue CD Akuma

Chłopak zostawił mnie sama w szpitalnym pokoju, a jedyne co mi zostało ciekawszego niż czekanie, to sen. Praktycznie przespałam wszystkie dni, które przeleżałam w łóżku szpitalnym. Oprócz ciągłego snu i zjadania tej ohydnej papki, rozmawiałam jeszcze ze znajomymi z cyrku, w tym z Akumą, oraz dwoma znajomymi, którzy pracowali w mieście jako kupcy. Często też widziałam lekarza, który siedział na krześle i przyglądał mi się. Za każdym razem przechodziły mi ciarki po plecach, ale udawało mi się znaleźć z nim wspólny język. Dzięki temu udało mi się go namówić, że mogę wyjść szybciej i po czterech dniach mogłam opuścić szpitalny próg, co mnie bardzo cieszyłam. Miałam dosyć ciągłego leżenie, nie czułam już nawet nóg, które budziły się dopiero wtedy, kiedy musiałam iść do łazienki. Przez resztę czasu miały wolne i w żaden sposób się nie ruszały, chyba, że liczą się zmiany pozycji podczas snu. Ogółem czułam się w tym szpitalu... normalnie. Chociaż... wiem. Było tak okropnie nudno i pewnie gdyby nie ludzie, z którymi mogłam porozmawiać, zwariowałabym tam. Nic się nie działo, nawet nie chcieli nikogo mi przydzielić do pokoju, a gdyby to zrobili, było by mi jeszcze raźniej. ale co ja będę marudzić, skoro w tej chwili mogłam biegać?
Tak, wzięłam swoją torbę z rzeczami, które przyniosła mi Smiley, zarzuciłam ją na plecy i wyszłam. Za drzwiami czekał na mnie chłopak.
- Skąd wiedziałeś, kiedy wychodzę? - zapytałam widząc jak wstaje z krzesła.
- Lekarz mi to powiedział - odparł, na co się uśmiechnęłam. Tak bardzo brakowało mi jakiegokolwiek ruchu. Miałam ochotę po prostu rzucić tą torbę i pobiec przed siebie. - Jak ramię? - wskazał na miejsce, w którym parę dni temu znajdował się pocisk.
- Fantastycznie! - machnęłam ramieniem w górę i w dół, po czym ruszyłam przed siebie, a Akuma za mną. - Nie masz pojęcia, jak mi brakuje ruchu... Jedyne co robiłam, to leżałam - powiedziałam.
- Miałaś się kurować - stwierdził, na co przewróciłam oczami. Czasem zachowuje się jak moja matka, co zabawniejsze, czasem nawet nie wyczuwam ironii czy sarkazmu w jego głosie. - Czyli mam się spodziewać, że zaraz zaczniesz biegać po łące i zbierać kwiatki z radości? - skinęłam głową.
- Tylko bez zbierania kwiatków, poczekaj na wiosnę - powiedziałam i wyszłam ze szpitala. Promienie słonecznie raptownie mnie oślepiły, ale szybko się do nich przyzwyczaiłam.
- A jak twój ukochany lekarzyk? - zapytał, na co prychnęłam.
- A wiesz, że świetnie? Znalazłam z nim wspólne tematy, był bardzo miły - powiedziałam. - A co? Zazdrościsz? - zaśmiałam się. - I jak wrócę, od razu idę pobiegać. Idziesz ze mną, czy wolisz się polenić? - zapytałam.

<Akuma? Nienawidzę szpitali...>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz