7 sty 2017

Smiley CD Azucar

Białowłosy chłopak poczęstował mnie żelkami, oczywiście jak to ja nie odmówiłam. Wreszcie to słodycze, a ja mogłabym je jeść całymi dniami. Jak tylko chłopak zaproponował swoją pomoc i w dodatku wyjął z kieszeni szukaną przeze mnie szklana kulkę, popatrzałam się raz to na niego raz to na kulkę i tak chyba ze trzy razy. Przeszukałam cały cyrk, wszystko powywracałam do góry nogami, a on ją miał.
- Dziękuję ci za odnalezienie jej - wręczył mi ją chłopak do rąk.
- Zwykły przypadek, a może i przeznaczenie - odparł, a ja lekko się uśmiechnęłam. Schowałam kulkę do kieszeni.
- Masz może czas? - spytałam się.
- Mam - odparł, a ja się uśmiechnęłam.
- No to idziemy - wzięłam chłopaka za rękę i zaciągnęłam go wprost do namiotu, gdzie się ćwiczy.
- Co będziemy tutaj robić? - spytał się, a ja rozejrzałam się do okoła.
- Nauczysz mnie strzelania sztyletami podczas ruchu - chłopak zrobił duże oczy, a na jego twarzy pokazał się uśmiech.
- Czemu by nie, ale powinnaś się nauczyć najpierw strzelać do jednego punktu w miejscu - zamyślił się. Włożyłam rękę do kieszeni bluzy. Z tego co wyczaiłam, to miałam jeszcze kilka lizaków.
- Spokojnie szybko się uczę. Proszę to dla ciebie - wręczyłam mu lizaka z lekkim uśmiechem na twarzy.
Chłopak przyjął lizaka i podziękował mi. Umiałam strzelać do celu sztyletami w ruchu czy też w miejscu, ale chciałam jakoś zacząć z nim rozmowę.
- Smiley czy ty się zajmujesz w cyrku?  - spytał po dłuższej chwili.
- Wszystkim co związane jest z liną, ale też i różne akrobacje podczas jazdy konnej - odpowiedziałam, a on się szeroko uśmiechną. Po wytłumaczeniu mi mniej więcej jak mam rzucać, wzięłam jeden z sztylecików i wbiłam go wprost do środka tarczy.
- Brawo! - był pod wrażeniem. - Czy ty na pewno pierwszy raz rzucasz do celu?
- Co prawda nie pierwszy, ale któryś już z rzędu. Jakoś wreszcie musiałam ci się przypatrzeć, aby podziękować za moją zgubę - uśmiechnęłam się lekko. Wyszliśmy z namiotu na dwór. Od razu można było poczuć chłód. Spojrzałam się na chłopaka, a on nie był za ciepło ubrany, w dodatku było dość późno.
- Obyś tylko się nie przeziębił - powiedziałam pod nosem. - Teraz będzie ci cieplej - zdjęłam swój szal i okryłam nim jego szyję.
- Dzięki, ale co z tobą? Ty też powinnaś go założyć! - chciał go zdjąć, jednak ja mu w tym przeszkodziłam.
- Ja mam rękawiczki - pokazałam swoje dłonie na których były rękawiczki. Widząc jak chłopak chciał zdjąć szal, zlepiłam kulkę śniegu i rzuciłam w niego. - Za każdym razem, gdy będziesz chciał go zdjąć oberwiesz śnieżną kulką - podrzucałam już drugą kulkę w prawej dłoni.

<Azucar?> Sorki za to opowiadanie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz