25 sty 2017

Rue CD Smiley

Propozycja Smiley bardzo mi się spodobała, dlatego też się zgodziłam. Zaczęłyśmy ponownie wszystko okrążać jak leci, w poszukiwaniu Huntera i Lisicy. Byłam ciekawa, czy uda nam się ich znaleźć w najbliższym czasie. Może oni też są w mieście? Moje wszystkie wątpliwości się rozwiały, gdy weszłyśmy do lasu i zauważyłyśmy biegnącą w naszą stronę dziewczynę o rudych włosach i brązowych oczach, ubraną w pomarańczową sukienkę. Nie bez powodu zwą ją Lisica.
- Annabell! - krzyknęłam do niej po imieniu. - Zaczekaj! - podbiegłam do niej, za nim całkowicie zniknęła nam za drzewami. Raptownie się zatrzymała, a ja o mało co na nią nie wpadłam. Utrzymałam się na nogach, a po chwili obok mnie pojawiła się Smiley. - Mamy dla ciebie list - powiedziałam wyciągając w jej stronę biała kopertę. Popatrzyła najpierw na mnie, potem na Smiley, a następnie na list. Chwilę milczała, aż skinęła głową, chwyciłam list i pobiegła dalej.
- Uciekała przed czymś? - zgadywała różowo włosa, na co się zaśmiałam.
- Jest niema - wytłumaczyłam. - I rzadko kiedy ją widzę z jakimś innym człowiekiem - dodałam i spojrzałam na list do Hunter'a. Jeszcze on.
Wyszłyśmy z lasu i jak tylko doszłyśmy do namiotów, dziewczyna zauważyła Setane i Rex'a. Podbiegła do nich, a ja uważnie się przyjrzałam tej parze. Niziutka dziewczyna o czarnych krótkich włosach trzymała w dłoni babeczkę, a chłopak obok, wyższy od niej o blond włosach, trochę przy długich jak na chłopaka, trzymał w dłoni jakąś torbę. Smiley podbiegła do nich. Chwilę wymienili parę zdań, po czym dziewczyna wręczyła im listy.
- Jeszcze tylko jeden list i czekolada! - uśmiechnęłam się radośnie pojawiając się obok Smiley, którą chyba moja obecność ponownie nieco wystraszyła.
- Zawsze się tak skradasz? - zapytała z lekkim uśmiechem patrząc na mnie.
- Tylko gdy kogoś lubię - odparłam, po czym ruszyłyśmy dalej.
Znalezienie Hunter'a było trudniejsze, niż się wydawało. Był to mały dzieciak, który miał w sobie tyle energii, że chyba nawet ja bym mu nie dała radę. Zapewne ciągle się przemieszcza, dlatego też wpadłam na pewien pomysł.
- Zostawmy mu list w namiocie - zaproponowałam stając nagle. Smiley popatrzyła na mnie, a potem na list.
- A wiesz który to? - pokiwałam twierdząco głową i pociągnęłam dziewczynę w kierunku namiotu chłopca. Tak jak przypuszczałam, był on pusty, ale otwarty jak każdy inny. Weszłam do środka, zostawiłam list i wróciłam do dziewczyny.
- Skończyłyśmy! - powiedziałam radośnie. Ta... ten chłopiec ma dużo energii, a ja jestem pełna optymizmu. To czasem przerażające...

<Smiley?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz