11 sty 2017

Rue CD Akuma

Trochę mi głupio było, że przeze mnie tak zareagował, ale co poradzić, że czasem - czytajcie zawsze - nie myślę nad tym co mówię i czasem, przeważnie ktoś dość... czuje się urażony? Sama nie wiem jak to ująć.
- Ej, nie przejmuj się - powiedziałam, chociaż wiedziałam, że to raczej nie poskutkuje. Znowu zmierzył mnie wzrokiem, ale teraz jakby spokojniejszym.
- Akuma... - usłyszałam znajomy głos. Odwróciłam się o zobaczyłam Pika. - Nie ma co się denerwować. Radziłbym ci się przejść - podszedł do chłopaka klepiąc go po plecach, jakby starał się go podnieść na duszy. - Idź z Rue, być może jej dobry humor wpłynie jakoś na ciebie - zaproponował, po czym poszedł za kotarę. - Mam nadzieję, że dobrze to sprzątnęliście - krzyknął na odchodne. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Ten to ma oczy wszędzie - powiedziałam sama do siebie łapiąc się za głowę. Spojrzałam na chłopaka, który przyglądał mi się. Na moją twarz wpełzł uśmiech, po czym ruszyłam przodem na początku ciągnąc za sobą chłopaka, który najwidoczniej nie miał ochoty na spacer. Ale jakoś nie marudził, nie komentował. Dobre tyle. - Chcesz coś porobić? - zapytałam, a on wzruszył ramionami.
- Jak chcesz - jego głos był spokojny, zero oznak zdenerwowania, teraz to była raczej obojętność. Chwilę szliśmy w ciszy. Zastanawiałam się nad jakimś kreatywnym i ciekawym zajęciem, aż na coś wpadłam.
- Chcesz pojeździć z górki? - zaproponowałam, a Akuma spojrzał na mnie ja na idiotkę.
- Śniegu nie ma - fuknął. Przewróciłam oczami.
- To co? Myślisz, że się nie da? - zaśmiałam się i skręciłam w las. Szybkim krokiem szłam przed siebie, a chłopak, który nic nie pojmował szedł za mną jakiś kawałek. Po paru minutach weszliśmy na górkę, która po drugiej stronie była ogromna i kończyła się na zwykłej polanie. Podczas drogi na dół po bokach były rozsiane pojedyncze drzewa. Chłopak przyglądał się terenowi, dalej nie wiedząc o co chodzi. - Poczekaj tu - powiedziałam i pobiegłam w lewo, gdzie zagłębiłam się w jakieś chaszcze. Chwyciłam drewno, po czym wyciągnęłam spory kawał kory, który był uformowany w połowę walcu, dzięki czemu można było na tym zjeżdżać. Zataszczyłam to coś do chłopaka, który patrzył na to nieco za dużymi oczami. - Na wszystkim można zjechać - uśmiechnęłam się. - Jeśli chcesz, możemy jeszcze zrobić zawody - zaproponowałam. - Mam jeszcze dwa łuki i parę strzał. Kto trafi w większość w drzewa, wygrywa.
<Akuma?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz