13 sty 2017

Rue CD Akuma

Dobrze, że chłopak znalazł dla siebie korę do zjeżdżania. Na jednej z kimś trudno się jedzie, a jeszcze gorzej wycofać łokieć w którąkolwiek stronę by strzelić i tym samym nie trzepnąć przypadkiem rywala. Przy okazji nieco mnie ucieszyło, że nie było już zdenerwowany, bynajmniej tak się mogło wydawać.
- Ja rzadko to robiłam, samemu jest nudno, a nie wszyscy robią coś takiego – powiedziałam.
Wsiedliśmy do swoich „sanek”, z jednym łukiem i pięcioma strzałami.
- Gotowy? - skinął głową. W tym samym czasie odepchnęliśmy się rękoma i zaczęliśmy jechać na dół.
Gdy natrafiło się pierwsze drzewo, strzeliłam w nie, celnie. Niestety nie widziałam jak poszło mojemu towarzyszowi. Udało mi się strzelić celnie trzy razy, jedna strzała poleciała za bardzo w bok, a a drugą wypuściłam, na samym dole, ponieważ natrafiłam na niewielkie wzniesienie, przez które została lekko wybita do góry. Strzała wylądowała po prostu na ziemi i teraz czekałam, aż zjadę na sam dół. Ogółem górka jest dosyć długo, więc paręnaście sekund na pewno jechaliśmy. Zatrzymałam się parę metrów od wyznaczonego złamanego drzewa, przy którym wylądował Akuma. Wstałam i z łukiem w dłoni podeszłam do niego.
- I jak ci poszło? - uśmiechnęłam się się.
- Dwoma mi się udało trafić – rzekł. Opowiedziałam mu o swojej sytuacji, po czym każdy poszedł po swoje strzały. Trzy wyjęłam z drzewa, jedna po prostu leżała na trasie, a po ostatnią musiałam się nieco zagłębić w las. Na szczęście wylądowała tuż przed cierniami, dlatego też wróciłam cała. Na Akume musiałam chwilę czekać, ale wrócił szybko.
- To może teraz ty coś zaproponujesz? - skierowałam się do niego. - Raczej zgodzę się na wszystko – dodałam trzymając w dłoni pięć strzał, a w drugiej łuk. Co do naszych „sanek” później je możemy zataszczyć na górę, chociaż dzięki temu iż rzadko to robię, zazwyczaj zostawiam wszystko tak jak teraz i idę szukać nowego, aby się nie męczyć.

<Akuma?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz