- Akiiiii...- Gdy usłyszał kolejne odwrócił głowę w bok tak, by ujrzeć rozmazaną sylwetkę Szakala.
- Po jakiego mnie budzisz w środku nocy?- Jego głos był załamany, jakby właśnie przechodził i trudne chwile i jednocześnie mutację. Chociaż można by rzec, że właśnie teraz przeżywał owe trudne chwile, w końcu nie każdy potrafi się obudzić i od razu wstać, tak bez pożegnania z łóżeczkiem. Ciepłym... wygodnym...łóżeczkiem...ukochanym łóżeczkiem...
- Jest prawie czternasta.- Zauważyła trafnie, ale chłopak nie miał zamiaru ustępować. Nie, jeśli w grę wchodzi spanie. Długie spanie, swoją drogą.
- O tej godzinie zwykle śpisz.- Żachnął się. I właśnie wtedy wyczuł znajomy od niedawna zapach. Aromat kawy. Westchnął głęboko. Z jednej strony kawa, wypatroszenie Szakala, a z drugiej ciepłe łóżko...
- Zanim umrzesz, kawa.- Oznajmił, podnosząc się z trudem. Obraz był zamazany przez nieprzyzwyczajone jeszcze do jasności oczy,a do tego włosy wpadające mu do nich nie ułatwiały sytuacji. No tak. Wyglądał pewnie okropnie. Albo zabawnie. Albo też niezwykle normalnie, w końcu kto kiedyś go widział uczesanego? Usłyszał cichy śmiech, zapewne spowodowany jego wypowiedzią. A przynajmniej takie miał wrażenie. Zignorował go jednak i powiódł wzrokiem za słodkim zapachem. Na szafce- tutaj skrzywił twarz, gdyż uświadomił sobie, że takową posiada- stał kubek z kawą. Brązowa kawa? Brzmi nieźle. Wyciągnął dłoń przed siebie z zamiarem złapania za ucho naczynia, ale spudłował. Poczuł, jak Szakal z pozycji leżącej siada. Gdy w końcu ciepły, a wręcz gorący kubek znalazł się w jego obu dłoniach, spytał krótko:
- Codziennie mnie tak będziesz budzić?- Spojrzał na nią. Z jednej strony super, bo dobry napój. Z drugiej pobudka.
<Szakal?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz