9 lut 2017

Naamio CD Nymph

Przyjrzałam się mu teraz miałam idealny dostęp. Nie to, że się gapie tylko tak żeby pamiętać.
Jego włosy miały odcień teraz widzę niebieski niemal lodowaty, eh pewnie przez to oświetlenie myślałam, że zielone.
Pachniał brzoskwinia, ale zaraz taka słodka. Tak do niego pasowały. Zanim się spostrzegłam, powiedziałam to na głos zamiast w myślach.
- Pachniesz taka słodka brzoskwinia, pasuje Ci. - Powiedziałam, i oblałam się rumieńcem, szybko zakryłam je włosami, żeby nie zauważył.
- Po tym jak Pik'e mówił, że to ma być rywalizacja ale zarazem też będą odgrywanie podczas spektaili. Wspomniał też, że jak komuś fenomalnie wyjdzie to będą mogli zdecydować, czy chcą żeby takie pary były przez tydzień albo coś innego wybrać.. - Powiedziałam, i dalej zerkałam na niego.
Ja go nie podrywam! Jego oczy taki lodowaty błękit, długie rzęsy, jasna karnacja, usta - ciekawe jaki ma smak - pomyślałam, lecz szybko odpedziłam te myśli i przyjrzałam się jeszcze chwilę. Jego długi płacz na ramionach, trzymał dłońmi jakby zaraz miał się zsunać.
Widziałam wiele różnych osób, natomiast on jest wyjątkowy, piękny.. Zaraz, nie to, że ja do niego coś.. Niech was te myśli nie kuszą, jest wyjątkowy słodko, ale zarazem ciepły i lodowaty.
To takie magiczne połączenie wow.
- Możemy się jutro spotkać, tu i o tym porozmawiać. - Uśmiechnęłam się lekko. - No to w porządku. - Powiedział. Mam dziwne wrażenie, że wolałby sam być w grupie.
- To dobranoc, widzimy się jutro. - On kiwnełam głową, uśmiechnęłam się do niego. Na pięcie odwrociłam się i poszłam do swojego namiotu. Choć jest zima, to jakoś nie odczuwam zimna, zawsze ciepło mi jest.
Przebrałam się i położyłam się wygodnie na łóżku pod kocem.. Oddając się w krainę Morfeusza.
***
Gdy się obudziłam było coś koło 6:00. Jakoś wcześnie, lecz jak już wstałam to pójdę pobiegać. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w sportowe ubrania. Związałam włosy w kucyk, i wzięłam sobie mały głośniczek do kieszeni. Po cichu wyszłam z namiotu i pobiegłam do parku, robiąc od czasu do czasu gwiazdy. Rozciągałam się, podciagałam.
***
Po okrągłych czterech godzinach byłam spowrotem. Wzięłam prysznic i przebrałam się w świeże ubrania do ćwiczeń na poreczach. Tym razem wzięłam bluzę. Wyszłam i poszłam coś przekąsić.
Gdy już się najadłam.
Poszłam do środowego największego namiotu. Jakoś zawsze mnie to zaskakuje, że to namiot, a tak wiele się tu mieści. Przywitałam się z niektórymi osobami i poszłam do głównej 'sali'.
Zajęłam bluzę i położyłam głośniczek przy bluzie.
Belka połączona z dwoma trapezami z czego drugi jest większy i nad nią jest poręcz wisząca, przy poręczy jest taśma zawieszona.
Już wiem. Zamknęłam oczy i widziałam wszystko. Otworzyłam oczy, rozciagnełam się jeszcze trochę.
Podeszłam do pierwszego trapeza, i na nim keciłam się i latałam tak to można nazwać. Po belce skończyłam na większy trapez, a jak już się rozbujałam skoczyła na taśmę łapiąc się jej. Wspięłam się zaplatajac ja wokół siebie i na kole rozbujałam je mocno i po chwili puściłam latałam.
Kocham to uczucie.
Choć na taśmie robiłam kolejne figury. Puściłam i jak mały baczek zatrzymałam się tuż nad ziemią.
Wstałam, otrzymałam się z niewidzialnego kurzu i uśmiechnęłam się do siebie.
- Wyszło lepiej niż mogłam się spodziewać. O lubię tą piosenkę. - Zaczęłam tańczyć, akurat obok była trampolina. Jak już tu jestem to skorzystam. Weszłam odbijałam się jak piłeczka, czasem jakieś gwiazdy skoki.
***
Siedziałam sobie na świeżym powietrzu, podśpiewywałam sobie.
- Ciekawe co robi moja siostra... - I z tą myślą poszłam się lekko rozerwać.
<Nymph?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz