6 lut 2017

Azucar CD Rue

Obudziłem się, gdy poczułem, że Księżniczka kręci się już za bardzo. Ewidentnie musiała wyjść na dwór. Przetarłem ręką oczy i wstałem. Spojrzałem na zegarek i wytrzeszczyłem oczy. Było już dość późno. Poszedłem szybko do łazienki się ogarnąć, a Adda w tym czasie jadła śniadanie, które wcześniej ode mnie dostała. Byłem już gotowy, więc zapiąłem jej smycz i jak najszybciej opuściłem namiot, by dać się jej załatwić. Od razu spotkałem się z Rue, która towarzyszyła mi podczas spaceru.
Wyciągnąłem z kieszeni smakołyki, które wczoraj kupiliśmy i zawołałem psa, który hasał od jednego krzaczka, do drugiego.
Również trochę czytałem, więc wiedziałem jaką czynność wykonać, by nauczyć ją prostego "siadu".
Rękę ze smakołykiem prowadziłem za jej głowę, aby była zmuszona obejrzeć się za siebie, w wyniku czego musiała usiąść, a ja dokładnie w tym momencie powiedziałem komendę. Powtarzałem tak kilka razy, aż prowadzenie dłoni nad jej głową okazało się zbędne.
Nie chciałem dużej z nią trenować. I tak wszystko poszło genialnie, spisała się na medal. Rzuciłem jej kilka razy patyka i wróciliśmy.
Dziewczyna przez cały czas dawała mi podpowiedzi co zrobić, aby szybciej to załapała. Byłem jej za to ogromnie wdzięczny.
Już mieliśmy się rozdzielić, kiedy wpadłem na pomysł.
- Chcesz herbatę? - zapytałem
- Jasne - uśmiechnęła się i poszliśmy do mnie.
Suczka od razu rzuciła się do miski z wodą, na co zachichotałem. Nastawiłem wodę w czajniku i przygotowałem kubki.
Później w ciszy siedzieliśmy razem na łóżku, do czasu, kiedy nie oświadczyłem:
- Mam ochotę na babeczki.
- W sumie, ja też bym je zjadła - przyznała mi rację. Spojrzeliśmy sobie w oczy, a nasze uśmiechy stawały się coraz większe. W końcu pokiwaliśmy głowami i jak na rozkaz, wstaliśmy. Zalałem herbatę i odstawiłem ją na stolik obok.
Wtedy zajęliśmy się za robienie babeczek. Znalezienie dobrego przepisu nie zajęło nam dużo czasu. Przygotowaliśmy składniki i podzieliliśmy się robotą.
Po chwili stwierdziłem, że robi się trochę nudnie, więc "zupełnie przypadkiem" sypnąłem ją garścią mąki. Powoli podniosła swój wzrok na moją rozbawioną twarz. Postanowiłem jednak udawać, że nic się nie stało i czekałem na jej ruch.
Nie minęło dużo czasu, a poczułem jak jakaś ciesz rozlewa się po mojej głowie. Rozpoznałem jajko, gdy część żółtka spadła na blat.
Rzuciłem jej groźne spojrzenie i tym razem dostała ode mnie większa ilością mąki. Nie została mi dłużna i ponownie rozbiła na mnie jajko, podczas gdy ja obsypywałem ją mąką.
Później i ja chwyciłem za jajko, które wylądowało na jej ramieniu.
Mieliśmy z tego niezły ubaw. Skończyło się na tym, że nie wytrzymaliśmy ze śmiechu i zakończyliśmy bitwę.
Chociaż nie wiem, co wyglądało gorzej. My, czy mój pokój...

< Rue? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz