1 lut 2017

Vogel CD Akuma

Nie przestając rytmicznego podrzucania małymi kuleczkami Akumy, zacząłem zastanawiać się nad jego słowami. Szczerze powiedziawszy, w każdej chwili mógłbym stąd odejść, by pracować na ulicy, jak to on powiedział, niosąc radość innym, ale po co? Skoro to miejsce mogłem nazwać ciepłym miejscem, który po części stał się już moim domem, chociaż, że jeszcze nie zagrzałem tutaj zbyt długo miejsca. Przez rozkojarzenie, jedna z kulek wypadła z rytmu i poleciała na ziemię, pod moje nogi. Wokół mnie pojawiło się ogromna ilość, duszącego dymu. Zakryłem szybko usta, co sprawiło, że i pozostałe poleciały na ziemię. Od dymu zaczęły łzawić mi oczy, przez co już niczego nie widziałem, a nogi zaczęły mnie dziwne parzyć. Upadłem do tyłu, na ziemię nadal trzymając przy twarzy ręce. Zacząłem kaszleć, próbując wydostać duszący kłąb dymu w swoich płucach. Wtedy właśnie usłyszałem śmiech niedawno poznanego kolegi. Otworzyłem delikatnie lewą powiekę i przez zamglony obraz spojrzałem w jego stronę. Czyli dobrze wiedział, co się stanie, kiedy będę nieuważny i choć jedna upadnie na parkiet. Mlasnąłem zezłoszczony, odganiając już znikający dym.
- Mogłeś, chociaż powiadomić o tym, że oberwę -Powiedziałem rozżalony.
Chłopak tylko otarł niewidoczną łzę z kącika oczu, po czym spojrzał się na mnie z ogromnym uśmiechem. Mógłbym przysiąc, że gdyby doprawić tło o jakieś ciemne dekoracje, a jego przywdziać w ciemny strój jakiegoś starożytnego szlachcica, wyglądałby jak jakiś demon. Na samą myśl, sam się uśmiechnąłem, lecz kiedy tylko chłopak podszedł do mnie, wyciągając w moją stronę dłoń, odgoniłem wszystkie złe myśli. Chwyciłem się go i dzięki jego pomocy, wstałem. Niestety czułem rwący ból w nogach. Spojrzałem w tamtym kierunku.
- No pięknie, kolejne do wyrzucenia -Westchnąłem, widząc wypalone dziury.
Akuma nie zaszczycił mnie żadną odpowiedzią. Wzruszył tylko ramionami i wrócił do swojej roboty. Kiedy odszedł, zgarbiłem się i chwyciłem za zaczerwienione kostki. "Zostanie ślad" -pomyślałem, przecierając palcami skórę. Przymknąłem oczy i zagryzłem zęby, lecz szybko się uspokoiłem. Wyprostowałem się, wprawiając swoje ramiona w mimowolny ruch do przodu, tak jakby mi zdrętwiały. Następnie spojrzałem w jego stronę. Był taki naturalny, nie przejmował się tym, co się właśnie stało, nawet zachowywał się, jakby zapomniał o moim istnieniu. Uniosłem brwi i poprawiłem okulary. "Tak jak każdy..." -stwierdziłem w myślach i rozejrzałem się za jakimś wygodnym siedzeniem, których i tak nie było. Napełniłem policzki powietrzem i podszedłem bliżej chłopaka. Chwilę się mu przypatrywałem, po czym wyminąłem go. Usiadłem na niskiej skrzyni przed nim. Miałem idealny widok na jego ruchy. Oparłem głowę na dłoni, natomiast łokieć oparłem o kolano. Wzrokiem wyobraźni, widziałem siebie jako jakiegoś myśliciela. Zanim zdążyłem się zorientować, na mojej twarzy już gościł uśmiech. Szybko sobie jednak przypomniałem o mojej "misji" obserwowania szarowłosego. Przymrużyłem powieki i spojrzałem na jego ręce. Niby miał je przysłonięte, jednakże było widać, że coś tam kryje. Przechyliłem głowę na samą tę myśl, lecz jakoś nie chciałem psuć jego skupienia. Siedziałem więc w ciszy, siłą powstrzymując się od rozpoczęcia jakiejkolwiek rozmowy.
<Akuma?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz