11 lut 2017

Rue CD Akuma

- Dziękuje. Ale najpierw muszę umyć włosy - ziewnęłam i z zamkniętymi oczami od razu wstałam. Może i potrafiłam się obudzić rano, ale na pewno nie w sekundę. Nienawidziłam w szybkim tempie wstawać, wolałam się polenić chociaż dziesięć minut i dopiero wtedy wyjść z namiotu.
- Ubieraj się - mruknął.
- W ogóle czego ty chcesz? - zapytałam szukając ubrań. - Mamy ich znowu znaleźć? - usłyszałam przytaknięcie.
- Chyba, że chcesz, aby kolejny namiot podpalili - dobra, wygrał. Wygoniłam go z namiotu, po czym ubrałam się o po paru sekundach byłam już na zewnątrz. - Daleko na pewno nie uciekli - powiedział. Spojrzałam w kierunku ognia, który pochłaniał kolejny namiot. Przed oczami miałam cyrk, który w ciągu paru sekund stanął w ogniu, pochłaniając nie tylko przedmioty, ale zwierzęta i ludzi. Ten widok napawał mnie strachem, dlatego szybko odwróciłam wzrok w przeciwną stronę. Akuma dziwnie się na mnie spojrzał, ale nic nie powiedział.
- Idziemy w to samo miejsce co wczoraj? - przytaknął.
- Jeśli będziemy mieli szczęście, zastaniemy puste miejsce.
Jakoś wymknęliśmy się niepostrzeżenie, a potem pobiegliśmy w stronę miejsca, które znaleźliśmy wczoraj. Nie zbyt pamiętaliśmy drogę, co ja zapomniałam, on pamiętał i na odwrót. Tyle dobrego. Niestety nie mieliśmy tyle szczęścia, ile nam było potrzeba, aby być na miejscu pierwsi. Wczoraj leżało tu około siedmiu mężczyzn, teraz stało tutaj dwóch, zapewne wszystko pilnowali. Po chwili doszedł do nich trzeci.
- Gotowe - oznajmił, a z krzaków wyszła reszta. - Tyle, że benzyna się skończyła - mruknął nieco mniej weselej, ale reszta machnęła na to rękoma. Kryłam się z Akumą za drzewem, a po biegu sen całkowicie mnie opuścił, tak samo jak chłopaka. Nie widzieli nas, bynajmniej tam mi się zdawało. Żadnego szmeru, żadnego szeptu, nic. Tylko im się przyglądaliśmy, ale widać szczęście całkowicie nas opuściło w tym momencie. Poczułam ciężką rękę na barku, która wbiła mi palce w skórę. Powstrzymałam się przed jęknięciem, po czym spojrzałam się do tyłu. Potężny i dość gruby mężczyzna trzymał nas oboje, a na twarzy miał dziwny uśmiech. Przełknęłam ślinę, zastanawiając się, czy go sparaliżować, czy później chociaż większość. Spojrzałam kątem oka na chłopaka, którego trzymał mocno za ramię.
- Ej! Zobaczcie, co znalazłem!

<Akuma?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz