28 lut 2017

Rue CD Akuma

Obudziłam się wcześniej niż Akuma, ponieważ nie mogłam spać. Dręczyły mnie koszmary, przez które musiałam zrezygnować z połowy nocy. Ale jakoś nie chciałam tym zamartwiać przyjaciela, tym bardziej, ze on sam wyglądał na niewyspanego i nieco bladego. Otwierałam wszystkie szafki sprawdzając co w nich jest, aby zrobić nam cokolwiek do jedzenia. Wybór miałam ograniczony, właścicielka najwidoczniej nie chciała, aby cokolwiek się zmarnowało, straciło swój termin, więc większość szafek świeciła pustkami.
- Jak ręka? - zapytałam kucając i otwierając dolne szafki, w którym znalazłam tylko mąkę i trochę cukru.
- Lepiej - odparł, po czym wstawił wodę do czajnika. - Chcesz herbatę? - skinęłam głową nie zaprzestając swojego zajęcia, aż w końcu udało mi się znaleźć sok Kubuś.
- Napój jest - zakomunikowałam i go wystawiłam na stół, aby o nim nie zapomnieć. - I... toster - wyjęłam z głębi papierów maszynę. - Sprawdzisz czy w lodówce jest ser? - Akuma podszedł do białego przedmiotu i je otworzył.
- Ser, mięso i trochę ogórka - wyjęłam więc toster i na śniadanie mieliśmy dobrze wypieczone tosty z herbatą.
~~~
- Ma coś w głowie? Cokolwiek, jak moglibyśmy załatwić tą sprawę? - zapytałam po śniadaniu. Nie byłam najedzona, zjadłam tylko dwie kanapki, tak samo chłopak, ponieważ okazało się, że reszta pieczywa była już spleśniała. Tak czy siak ser się skończył, więc pozostało nam zjadanie samego mięsa, ale najwidoczniej żadne z nas nie miało na to ochoty.
- Nie wiem - westchnął. - Przydałoby się znaleźć ich siedzibę. Wątpię, ze tamto miejsce w lesie jest ich "domem" - utworzył cudzysłów palcami, na co przytaknęłam.
- Ale to jak szukanie igły z stogu siana - napiłam się. - Myślisz, że uda nam się ich znaleźć? Albo chociaż złapać jakiś trop? - zapytałam oczekując szczerej odpowiedzi.
- Jakbyśmy się rozdzieli to może i trop by się znalazł - stwierdził.
Tak więc było już postanowione, że na ten dzień się rozdzielamy i szukamy czegokolwiek, co by nam mogło pozwolić głównie przeżyć.
~~~
Akuma jak zawsze wziął swój plecak. Ja do kieszeni jedynie wpakowałam telefon i wymieniliśmy się numerami, gdyby któreś coś znalazło. Wzięłam jeszcze swój nóż, tak na wypadek, chociaż wątpię, abym go użyła... boleśnie. Raczej to udawania, że mogę się tym obronić. W rzeczywistości wolałabym, aby mnie związali przy jakimś drzewie. Jako prowiant wzięłam dwa jabłka i wyszliśmy.
- Do później.
On ruszył w jedną stronę, a ja drugą. Przeszłam przez targ, w którym niczego nie widziałam. A nawet gdyby oni się tu by znajdowali, przez ten tłum ludzi bym ich nie zauważyła. Weszłam na wyższy murek i zaczęłam się rozglądać. Gdy niczego tutaj nie znalazłam po godzinie szukania, postanowiłam pójść do lasu.

<Akuma?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz