25 lut 2017

White CD Smiley

Zaśmiałem się i uważnie przyjrzałem się słodkiemu pieskowi, która chyba chciała to, co miałem w kieszeni. Miała takie śliczne oczęta, że nikt by się nie powstrzymał, przed choćby pogłaskaniem tego cudownego stworzenia. Dziewczyna trzymała pupila na rękach, który w dalszym ciągu merdał ogonem i patrzył na mnie szczenięcymi oczkami.
- Wie co robić - pogłaskałem suczkę, po czym wsadziłem dłoń do kieszeni. Powyjmowałem z niej parę rzeczy, jak telefon, chusteczki, jakąś kartkę, gwizdek i małą piłeczkę. - Kieszenie zawsze mam pełne - wytłumaczyłem się z uśmiechem. W końcu wyjąłem stamtąd to, co chciałem. - Mądra, skoro wiedziała, że coś mam - przybliżyłam do niej dwa smakołyki dla psów, a różowo włosa postawiła ją na ziemi. Mogła zjeść spokojnie, dalej szczęśliwie merdając ogonem.
- Masz psa? - zapytała, na co pokręciłam głową.
- W kieszeni zawsze mam smakołyki dla psów, bo okazuje się, że wiele zwierząt je lubi, a ja lubię je karmić - powiedziałem. Gdy psina zjadła swoje smakołyki, stanęła na dwóch łapach, a przednimi zatrzymała się na moich nogach.
- Bisca - Smiley chciała zabrać swojego pupila, ale ja ja pogłaskałem.
- Nie szkodzi, przecież lubię zwierzęta, więc mi nie przeszkadzają - uśmiechnąłem się drapiąc ją po głowie, a gdy zabrałem rękę, wróciła do swojej pani. - Czym się zajmujesz w cyrku? - zapytałem chowając wszystkie rzeczy do kieszeni, ponieważ tą drugą miałem tak zapchaną, że gwizdek mi zwisał na małym sznureczku i był gotów mnie opuścić.
- Zazwyczaj robię różne akrobacje ze zwierzętami, ale uczę się także sztuczek na linie - uśmiechnęła się. - A ty? - wyjąłem ręce z kieszeni, którzy były zapełnione tylko do połowy. Gdy pójdę na rynek, pewnie będą zapchane po brzegi. Nie przeszkadzało mi to nigdy, ponieważ nie posiadać jedynie kiszeni w spodniach.
- Jestem magikiem - ukłoniłem się teatralnie, a następnie wykonałem podstawową sztuczkę, czyli wyjęcie pięknych kwiatów z rękawa dla damy. Dziewczyn się zaśmiała.
- Śliczne - przyjęła podarunek.
- Ciesze się, że ci się podobają, jednak mam zamiar pójść jeszcze do miasta - wyprostowałem się i mówiłem już swoim normalnym głosem. - Może byś chciała pójść ze mną? W grupie zawsze raźniej - zaproponowałem.
<Smiley?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz