4 lut 2017

Akuma CD Szakal

Westchnął cicho, jakim cudem miałaby sprawić, że on także zacznie krwawić? Jaka wiedźma...
- Jaka ona jest wkurzająca.- Stwierdził na głos, przebierając koszulkę, a następnie spodnie. Komplet był ciemny.- Zupełnie jak jej dusza- zaśmiał się, gdy wypowiedział te słowa. Co prawda wcale tak nie uwarzał, a przynajmniej nie całkowicie, jednak musiał to powiedzieć. Przez moment zastanowił się, czy aby Szakal go nie słyszy. Przecież gdyby stała przed namiotem, wszystko by słyszała.
- A pieprzyć to.- Ponownie mruknął sam do siebie. Ostatnio dość często mu się zdarza mówić samemu do siebie. Ubrał swoją ukochaną bordową bluzę, po czym sięgnął po plecak i zarzucił go na plecy. Następnie podniósł telefon oraz słuchawki. Czując, że to już wszystko, wyszedł z namiotu, by dołączyć do Szakala. Ujrzał ją głaskającą czule kota. Nie do wiary, zostawia ją na moment samą, a ona już zakłada schronisko jakieś... Słysząc jej pytanie, odpowiedział:
- A lubię. Ale Yume by się obraziła, widząc cię teraz.- Rzucił z ironią. Odpowiedział szczerze, gdyż w rzeczywistości lubił koty. Tylko nie zawsze dobrze na niego reagowały. Zbyt głośny i ruchliwy stanowił dla wielu zwierząt niemiłe towarzystwo. Chociaż potrafił się zająć zwierzęciem. Wiele razy takie dokarmiał, siedział przy nich. Nadal lubi towarzystwo takowych stworzeń. Właściwie to woli je, niż człowieka. Chociaż nie tyczy się to każdego... Kucnął, by również móc pogłaskać czarnego kota. Zaczął się zastanawiać, czy to przybłęda, czy też może należy do kogoś z cyrkowców. Zanim jednak zdążył zapytać, usłyszał głośne, wrogie miałknięcie oraz ujrzał, jak kot obraca się do niego przodem, przybierając groźną pozę.
- Koty za mną nie przepadają...- Stwierdził z lekką rezygnacją oraz w większości pogardą. Nie miał nic do zwierząt, ale zaczynało go już to denerwować, to ciągłe warczenie, drapanie, ogólnie negatywne okazywanie emocji.
- Po prostu wykonałeś zbyt gwałtowne ruchy. Przestraszył się i tyle.- Wytłumaczyła
Wytłumaczyła.
- Znawca kotów się znalazł.- Mruknął z ironią, wstając.- Poróbmy coś. Skoczmy na bungee, obrabujmy bank, zjedzmy psią karmę, COKOLWIEK.- Na ostatnie słowo wyrzucił dłonie do górt, by nadać swojej wypowiedzi odpowiedni efekt. Widząc jej spojrzenie, stwierdził z rezygnacją:
- Zwolenniczką psiej karmy to ty nie jesteś?- Westchnął, myśląc już nad tym, jak popełnić samobójstwo.
- Utopmy mnie w kałuży.- Zaczął pocierać palcem wskazującym oraz kciukiem zatoki, zamykając przy tym oczy w geście załamania.
<Szakal?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz